Iwa znalazła dzisiaj małą sikoreczkę. Siedziała sobie pod drzewem i miała otwarty dziobek. Wyglądała nie bardzo
A obok siedział sobie koteczek
Ogólnie to się nie boję ptaków,ale sikoreczkę bałam się dotknąć,bo nie wiedziałam,czy nie ma jakiś ranek,albo połamanych skrzydełek. W końcu wzięłam ją przez ściereczkę do pudełka.
Kotek zawiedziony, bo obiad uciekł,a Iwa szczęśliwa bo ma ptaszka. Dałam mu/jej wody przez małą strzykawkę. Piła sobie i oczki robiły jej się weselsze. Jakoś tak dochodziła do siebie
Nawet nie wiedziałam,że ptaszki mają język
Hyh....no,ale.... Zaczęła wyglądać trochę lepiej i po mału przymierzała się do ucieczki i .....wylecieła mi z pudełka na pokój. Usiadła na oknie,więc otworzyłam okno,a ona
przez okno i wpadła na sąsiednie okno
No to Iwa przez okno na dach i sikorke znowu do pudełka
Wyszłam już z nią na dwór. Popatrzyła trochę i poleciała na drzewo. No już tam to jej nie dostałam
Nie wiem,czy dobrze zrobiłam wypuszczając ją,bo wyglądała na młodą sikoreczke. Może jakaś rada na przyszłość dla Iwy?