Ja myślę, że warto jednak poznać swoje korzenie. Warto dochodzić prawdy. Chociażby była ona najgorsza. Dla spokoju sumienia. Inaczej pozostanie pewna luka dotycząca początków życia, pustka, rana, która nigdy do końca się nie zagoi. Pozostanie niepewność. Na zawsze. Nie tylko dzieci z patologicznych rodzin trafiają do adopcji. Życie bywa bardzo ciężkie, brutalne i różnie się toczy. Zawsze sobie będziemy zadawać pytanie: dlaczego? I absolutnie nie znaczy to, że jest nam źle z nową rodziną. Trzeba doceniać to, że mamy to co mamy, jesteśmy kochani i sami kochamy ludzi, którzy stworzyli nam dom, naszych rodziców.
Nie znaczy to też wcale, że życie się wtedy jakoś specjalnie zmieni. Ale poznamy własną historię. Może mamy rodzeństwo, wujków, ciocie? Wszystko sobie uporządkujemy, zniknie przeszkoda, która stała na drodze kształtowania się naszej tożsamości i poczucia bezpieczeństwa.
Ale, tak sobie myślę, że dla Was dziewczyny, to jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Najpierw same musicie sobie wszystko poukładać. Jak już będziecie mogły normalnie i bez zbędnych emocji rozmawiać na ten temat z Waszymi rodzicami, poruszcie go. Niewykluczone, że Wam nawet pomogą. Oczywiście jeśli same będziecie chciały.
Pozdrawiam