Dobra, cholera jasna
Dalsza część.. Coś czuję, że ta część będzie jakaś znerwicowana, i juz bez waszej pomocy rozszarpię bohaterkę
Patrycja siedziała przytulona do psa. Po chwili powiedziała-"wiesz.. moglibyśmy pociągiem niby jechać, na bilety mam.. wszystko mam.. Ale Ciebie by przecież nie wpuścili!"-po czym poklepała Tajfuna.Wstała, chwyciła smyczi ruszyła do pobliskiego lasu. Tam nie dochodziły już piski bawiących się dzieci, warkotu samochodów. Było cieniście, chłodno i przyjemnie. Śpiewały ptaki, szumiały liściee drzew.Patrycja siedząc tam, wyciszyła się, i zaczęła myśleć co dalej.. Po chwili, usłyszała głośne i znajome wołanie- "Hej!Paati!"-to On. Przysiadł koło niej, zdjąłł toołek i uśmiechną się promieniście. Po chwili rzekł-"Co Malutka, gdzie sie wybierasz z takimi tobołami?". Patrycja ponuro odrzekła-"uciekam z domu, a zreesztą.. nie Twoja sprawa!".Tajfun podniósł się i wyszczerzył zęby, zrozumiał że gość, nie jest mile widziany.On jednak, wcale się tym niezraził- przeciwnie, roześmiał się. Po chwili znów się odezwał
-"Skoro uciekasz, chodź pójdziemy na dworzec, pojedziesz ze mną.."
-Ty chyba zwariowałeś, JA Z TOBĄ?!
-A czemu nie?- i znów irytująco wyszczerzył zęby.
-Bo nie! Pozatym, co z psem?!
-Oj tam, przemycimy go..
-Przemycimy?! To nie jest jakieś maleństwo! Przecież to Owczarek!!
-Spoko, damy rade
-Sama nie wiem..-Patrycja widocznie zmiękła.
-No chodż..Nie daj się prosić..
-No...dobrze..
Ruszyli razem na dworzec, jakoś wsiedli niezauważeni do pociągu.Za chwilie jednak nadszedł konduktor.
~~*~~
Kto ma wziąść na siebie odpowiedzialność?