Moje pierwsze zwierzatko - chomis o wdziecznym imieniu Kubus, latal sobie poza klatka dosc czesto w ciagnu dnia, czesto zalezalo od tego kto akurat przechodzil kolo klatki i komu sie udalo malucha pierwszego wyciagnac:)) Moj ojciec kiedys sobie z kubusiem siedzial i tak mowil potem - mysle sobie, oj biedny kubus, zimno mu pewnie, bo sie bidaczek trzesie strasznie, opatulilem go szlafrokiem, za pol godziny patrze a tu dziura :> chomis jednak nie trzesl sie z zimna tylko z zapalem szatkowal szlafrok mojego taty:> mam nadzieje ze mu dobrze po drugiej stronie teczowego mostu i ma tam tyle szlafrokow do gryzienia ile tylko zapragnie:))
pozdrawiam