Kiedy mielismy juz wychodzic ze schroniska moja kolezanka poszla do kociarni,pani Helenka(pracownic) spytala sie jej czy nie mogla by wziasc kota do domu na przechowanie poniewaz oniu nie maja tu warunków.Moja znajoma zgodzila sie ,byl to maly kociaczek,niedawwno co otworzl oczy,kiedy spytalam sie pani Helenki czy ktos go tu podzucil ona powiedziala,,on jets tu juz kikla dni,w schronisku nie mial by szans,, szkoda malenstwa ale znajoma napewno dobrze sie nim zajmie