Uratowałam -z rąk wstrętnych bachorów, które zabrały go od matki i wyniosły na parking przed supermarketem, gdzie się nim bawiły!!
Musiały go długo męczyć, bo był wycieńczony i chudy jak szkieletor. Nie pofił nawet się sam umyć!! Bachorom przetrzepałam tyłki, powyciągałam uszy, miały mnie zaprowadzić do kotki (przy okazji napadłabym ich rodziców), ale uciekli, a ja nie mogłam ich gonić z kociakiem śpiącym mi na rękach.
Teraz Mikuś jest cuuudownym, ślicznym i czystym kotem, który bardzo wylewnie okazuje swoją miłość