Gopi, ja też kiedyś bylam w takiej sytulacji, moja kumpelka(wielka pasjonatka koni) niby...zawsze jezdzila ze mna do stadniny (byla daleko sama bym sie bala....
)
I tak zesmy sobie jezdzily...i za 3 wizyta w tej stadninie zaistniala taka sytuacja: Kamila (kumpelka) wybrala sobie konia ktory jej sie najbardziej podobal( Korosa, walacha, poterznego!!) Ja wzielam jak zwykle moja Karusie
jezdzilysmy sobie po padoku...okazalo sie ze akrusia niezbyt lubi korosa i zaczelo sie prawdziwe rodeo...naprawde bylo fajnie:)
Konie galopowaly i przy tym strzelaly barny...ja sie smialam i tylko patrzylam na mine kamili!
byla cala blada.....i miala lzy w oczach...ja staralam sie uspokoic Karusie..i udalo mi sie..zatrzymalam ja z dala od korosa i zaczelam uspokajac. Natomiast kasia na swoim kronosie nie umiala nad nim zapanowac...szalal jak glupi
) na szczescie instruktorka szybko podbiegla i zatrzymala szalenca
Od tamtej pory Kamila nie chce ze mna jezdzic na konie..
Nie wiem czemu..albo boi sie ich...albo wstud jej po tamtym wydarzeniu..moim zdaniem mogla sobie wziasc konia na ktorym zawsze tam jezdzila Imitacje spokojna klacz..a nie poterznego korosa ona nawet wtedy nie potrafila porzadnie jezdzic....