No wiec byłam dzisiaj na łyzwach, no i jacyś nienormalni chłopacy zamiast rozgladac sie czy na kogos nie wpadną albo nie zajadą drogi, bawili sie w łapanie na wyscigi krazka hokejowego. No i jeden z nich zajechał mi droge gdy jechałam dosyc szybko na łyzwach, nawet nie dazyłam wykrecic, tylko raz sie wywaliłam a tu pech :? No i tak feralnie upadłam jakos na kostke, ze mi z leksza ją wykreciło. Chłopak miał szczescie ze chociaz zapytał, czy nic mi nie jest, na co jak zwykle odparlam ze nic, nic. No ale wstac sama próbowałam, a nie mogłam, musialy mi kumpele pomóc. No i bolała mnie ta noga, ale po 15 min znowu sobie jezdziłam na lodowisku, no ale bolała mnie z leksza ta noga. Jak schodzilismy z lodowiska, to juz zaczeło mnie dopiero bolec
Kustykałam całą droge do autobusu.
Po powrocie do domu ogladnełam kostke, jest cała spuchnieta i boli. Robie sobie ciepłe okłady z altacetu oraz wody z octem. Znacie moze jeszcze jakies mascie lub okłady? Napuchła mi jak bania z dwóch stron tej kosci co normalnie przy kostce jest. No i boli, ruszam z trudem.
Obawiam sie ze sobie skreciłam ja - a nigdy jeszcze nic skreconego nie miałam
Czy skrecenia dają w gips czy jak leczą?
Prosze, poinformujcie mnie troche, ja nie chce w gips