Moja mama boi się wszelkich gryzoni, ale zniosła 2 chomiki, myszoskoczki i szczura (!). Ten ostatni długo niestety z nami nie był bo - alergia.
Ale był fantastyczny!!!! Jak się nauczył jak klatka sie otwiera to wylazł, ale siedział i czekał żeby się pochwalić, że on już wie!!!
Puszczany na dywan (pod ścisłą kontrolą) chidził i zaczepiał nas nosem, żeby go ciut poczochrać, a on wtedy łapał za palce ząbkami - nie gryzł. Bawił się jak psiak, łapał za palec, ale jak palec przestawał się ruszać to szturchał nosem i zachęcał do dalszej zabawy.
Teraz już na swoim mam myszę, ale ze względu na kota nie bawimy się zbyt często... Jednak szczur był o wiele fajniejszy!!!!! Może kiedyś???