Zamość: Mieszkańcy skarżą się, że fetor na klatce nie pozwala im normalnie żyć
Jedna z mieszkanek bloku nr 16 przy ul. Peowiaków w Zamościu otacza opieką bezpańskie koty. Ten szlachetny skądinąd uczynek stał się źródłem utrapienia dla pozostałych lokatorów budynku, którzy poskarżyli się nam, że koci fetor bardzo im przeszkadza.
- W listopadzie ub. roku złożyliśmy skargę w ZGL z nadzieją, że administracja coś zrobi, że będzie interweniować w tej sprawie - relacjonują mieszkańcy. - Do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi. Ta pani trzyma koty w domu i w swojej piwnicy. Tam je dokarmia. A to, co my trzymamy w piwnicach przesiąka kocim smrodem i nie nadaje się do użytku. Pchły skaczą po nogach, przenoszą się do mieszkań. I nikt nie jest w stanie nic temu zaradzić. - Teraz tylko patrzeć, jak pojawią się dodatkowo kocięta. Tego już nie daje się wytrzymać - przewiduje pan Edward Cz.
Oburzeni mieszkańcy dodają, że informowali o wszystkim Sanepid, ale nikt nie zareagował. Powiedziano jedynie, że interwencja nastąpiłaby, gdyby w grę wchodziła np. wścieklizna. - To jest delikatna sprawa - mówi Marian Kotliński, zastępca prezesa zamojskiego ZGL, do którego należy budynek przy Peowiaków. - Obowiązuje ustawa o ochronie zwierząt. Uśpić tych kotów nie można. Schronisko w Zamościu chyba kotów nie przyjmuje. Nie wiadomo, co robić.
Nikt z mieszkańców bloku nie chce, aby kotom stała się krzywda. Uważają, że jeśli ich sąsiadka chce dokarmiać zwierzęta, powinna to robić na zewnątrz bloku, w oddalonym od bloku miejscu.
Źródło: Dziennik Wschodni