ja moge odpowiedzieć na to pytanie przykładem...sama nie jestem chora ale dotknęła mnie choroba moich bliskich...moja mama-złośliwy rak tarczycy...na szczęście bez przeżutów tarczyca cała została wycięta...cały czas byłam przy niej...jeźdźiłam z nią do warszawy nawet co miesiąc i częściej...byłam przy niej i ją wspirałam....czy choroba wywarła wpływ na jej życie ? oczywiście ze tak...po pierwsze jest bardziej nerwowa...po drugie bardziej ceni życie i szanuje zdrowie...szła po linie nad przepraścią skąd wyjścia nie ma...udało jej sie...jej życie zmieniło sie także pod tym względem że codziennie musi brać hormony i mase innych tabletek...ale żyje i jest przy mnie
druga historia to sytucja sprzed kilku miesięcy...mianowicie u mego 27 letniego brata w ostatbiej chwili wykryto guza mózgu wielkości 5.5 cm na 7 cm (tak, tak cm nie zostały pomylone z mm, tak wielki poprostu był ten guz) był to dla nas szok, gdyż nic nie wskazywało na jego chorobe, oprócz utrudnionego skupienia, senności, a potem bólów głowy...nie było objawów neurologicznych...ale stało sie...miesiąc po dowiedzeniu sie mój brat wylądował na stole operacyjnym z niepewnością czy wogle po operacji sie obudzi...na szczęście obudził sie ...był jednak sparaliżowany prawostronnie...dzięki masowaniu i ogormnej sile walki marcina szybko trafił do domu, a po trzech miesiącach był już całkowicie sprawny i poszedł spowrotem do pracy...walczył i wygrał...czy to zmieniło jego żcyie ? tak, chyba na nowo uwierzył w boga, ale choroba oznacza także wyżeczenia....narazie musiał zrezygnować ze wspinaczki i nie może podróżować w odległe miejsca, dlatego nie może być świadkiem na ślubie sego przyjaciela w stanach
ale żyje i ma sie dobrze