Tak to jest niestety, żeby dobrze zwierze leczono trzeba samemu mieć podstawy weterynarii, po to aby wiedzieć chociaż co dostaje, moja wetka u której teraz mam zapisane zwierzaki leczyła beznadziejny przypadek - chorą fretke (z adopcji, popażony przewód pokarmowy, zapalenie płuc i oskrzeli) jeździłam ze zwierzem codziennie na zastrzyki, kroplówki a przedewszystkim dobre słowo od niej, ratowała tego biedaka jak tylko mogła, kiedy mały umarł sama zadzwoniła do mnie z pytaniem czemu nie przyjechałam na następną dawke kroplówek i elektrolitów. Teraz kiedy byłam u niej na szczepieniach chłopaków delikatnie poruszyła temat zmarłej fretki, powiedziała że w komputerze trzyma wypis jego leczenia jeżeli byłby potrzebny to go wydrukuje, są na nim wszystkie leki jakie dostał, sama wiedziała że taki wypis może sie przydać na niedaj boże podobny przypadek, wtedy będą podstawy leczenia.
Takich lekarzy brakuje, lekarzy i wspaniałych psychologów zwierzęcych.