Zanim moja świnka zdechła poszłam z nią do weterynarza. Dostała antybiotyk, ale to nic nie pomogło bo zdechła po dwóch godzinach. Włożyłam ją do pudełka i położyłam na biurku z wystawioną główką na wszelki wypadek gdyby jednak...
Rok póżniej gdy zdychała moja Dianusia (owczarek niemiecki) poszłam do szkoły, bo nie chciałam przy tym być (miał przyjechać weterynarz i ją uśpić, ale umarła wcześniej). Potem siostra mi opowiadała, że jak pojechali z tatą ją zakopać na działce to nasz drugi piesek (jamniczka) przez całą drogę była bardzo niespokojna i skamlała przy torbie, w której była Diana. Jak sobie to wyobraziłam to mnie to strasznie przygnębiło.