Myśliwska armia
Z danych opublikowanych przez policję wynika, że myśliwi stanowią największą uzbrojoną grupę na terenie województwa podlaskiego - w rękach 4900 polujących znajduje się 9500 jednostek broni długiej!
Chociaż myśliwi twierdzą, że nie stwarzają zagrożenia, to w województwie podlaskim nieraz dochodziło do p ostrzeleń z broni myśliwskiej i zabójstw. W ostatnich czterech latach w województwie podlaskim było kilka postrzeleń na polowaniu, trzy zabójstwa popełnione przez myśliwych i cztery samobójstwa. Przy użyciu broni myśliwskiej odebrało sobie życie czterech myśliwych: z Białegostoku, Bielska Podlaskiego, Łomży i Siemiatycz. Piąty myśliwy - niedoszły samobójca, został odratowany.
W 2000 r. w Siemiatyczach myśliwy podczas kłótni zastrzelił bratanka, rok później w 2001 r. pod Zambrowem myśliwy zastrzelił sąsiada podczas sporu o miedzę.
Polowaniom towarzyszy szereg wypadków. Do najtragiczniejszego doszło w 2001 r., kiedy polujący postrzelił śmiertelnie swego syna. Zaś w 2003 r. w Grabówce niedaleko Białegostoku myśliwy z broni długiej, na oczach własnych dzieci, zastrzelił żonę.
W 2004 r. Wojewódzka Komenda Policji w Białymstoku cofnęła pozwolenie na broń dwóm myśliwym przyłapanym na kłusownictwie, oraz trzem kolejnym za nadużywanie alkoholu.
W ciągu ostatnich lat policja zanotowała także przypadki utraty broni przez myśliwych znajdujących się pod wpływem alkoholu oraz niewłaściwego przechowywania i przewożenia broni, co było przyczyną jej niekontrolowanego wystrzału.
Myśliwi stanowią uprzywilejowaną grupę w stosunku do innych posiadaczy broni, gdyż są zwolnieni z obowiązkowych badań lekarskich i psychologicznych. Natomiast inni posiadacze broni ostrej, a nawet gazowej muszą co 5 lat poddać się badaniom lekarskim i psychologicznym.
Jeśli zaś chodzi o zwierzynę, w sezonie łowieckim 2003/2004 w województwie podlaskim myśliwi odstrzelili: 280 bażantów, 2 820 dzików, 762 jeleni, 3 362 kaczek, 2 284 kuropatw, 3 053 saren, 3 045 lisów oraz 2 982 zajęcy...
I jeszcze jeden artykuł:
Łowieckie dno
Stoję pod tablicą informacyjną rezerwatu "Sine Wiry" w Bieszczadach, naprzeciw góry Pereszliba. Tablica jest blaszana, przybita do drewnianej podstawy. Ukazuje ona chronione gatunki roślin i zwierząt, jakie można spotkać w rezerwacie. Stoję tam i trafia mnie szlag. Obraz przedstawiający rysia został dwukrotnie przestrzelony kulą z broni palnej. Jakiś "wytrawny myśliwy" upolował rysia z tablicy informacyjnej. Myślę sobie: "Oto esencja stosunku myśliwych do Przyrody".
Łowiectwo zeszło na psy, sięgnęło dna w studni bez dna. Dzisiejszy myśliwy to przeważnie niezdolny do wysiłku fizycznego, nierzadko podpity, zielony clown-fetyszysta, którego marzeniem jest obwiesić swe mieszkanie wszelkimi trofeami. Nieważne, czy pochodzącymi ze zwierząt chronionych, czy nie. Gdyby mógł, najchętniej nie wychodziłby z samochodu, którym z reguły przyjeżdża do lasu, lecz strzelał przez okno. Nie liczy się obcowanie z Przyrodą, nie liczy się las, nie liczy się przygoda, w łeb biorą wyidealizowane obrazy łowiectwa kreowane przez Tytusa Karpowicza. Dzisiaj chodzi już tylko o naciśnięcie spustu i wynik. Współczesny myśliwy nie ma czasu usiąść pod drzewem i posłuchać śpiewu ptaków. Współczesny myśliwy nie zasługuje już na miano myśliwego, gdyż nie poluje. Bowiem poluje się po to, by przeżyć. On tylko zabija dla trofeów - swych ukochanych fetyszy. A gdy zabije, to ucieka z lasu, bo czuje się w nim obco, bo nie ma z nim nic wspólnego. Nie widzi żywych istot, tylko uciekające trofea. Nie posiada żadnej wiedzy przyrodniczej. Obwieszony wytworami cywilizacji, bez których byłby tak groźny, jak ślimak, ma więcej naboi niż szarych komórek.
"Darz Boże w borze, o każdej porze
Niech flaki latają, w tym sztucer pomoże.
Niechaj ze zwierza lepka jucha tryska,
z łyżek, bebechów patrów i pyska.
Niech skamla lis, i wilk niech zawodzi
bo oto krwawy ich koniec nadchodzi"
Po tym, co zobaczyłem, ostatecznie straciłem jakiekolwiek poważanie dla środowiska myśliwych, a dziura w rezerwatowej tablicy, o której mowa, nie jest jedyną tego przyczyną. Dać upust, ulżyć swej dewiacji! O to chodzi w dzisiejszym łowiectwie. Mając na uwadze stosunek współczesnych myśliwych do Przyrody, nie zdziwiłbym się, gdyby wkrótce obrazki stały się wszystkim, do czego mogliby jeszcze postrzelać... I jeszcze to:
http://www.pracownia.org.pl/dz/index.php?d=archiwalne&e=artykuly&rok=2005&nr=128&id=736