Nawet nie o to chodzi po prostu znając siebie i to, że siły swojej nie kontroluję, wręcz boję się przebywać koło małych psów, dzieci i innych istot, już nie mówiąc o kontakcie z nimi. Wiem, głupie, ale fakt
Wiem o czym mówisz, też tak miałam
- nie wyobrażałam sobie siebie w codziennym kontakcie z psim kurduplem, ale okazało się,że takie dostosowanie delikatności do psa samo przychodzi(przykładowo: Czarek lubił gdy czasem zaserwowało mu się porządne klepanie, ale nigdy bym się nie odważyła klepnąć w ten sposób Gizmo, w obawie o uszkodzenie drobno-psiej konstrukcji), a i człowiek się tego uczy(raz mi się zdarzyło,że gdy gówniarzyk gremlin przeginał w zabawie[ a nie reagował jeszcze na 'nie'], atakował mnie boleśnie więc go odepchnęłam, w moim mniemaniu wcale nie mocno,ale wskutek tego odepchnięcia psina znalazła się kilka metrów ode mnie, na meblach się zatrzymując...
- dalej ze mnie jest babsko grubokościste, ale już w stosunku do Gizmiszona zachowywać się umiem
)
Jednakże nic nie zmieni tego,że i tak wolę większe psy... tęskni mi się za tym aby psu się na szyi uwiesić, aby przytulając go, mieć psiska pełne ramiona