Bardzo dziękuję za odpowiedź, niestety nie udało mi się wrzucić fotki za pomocą kodu, spróbuję jeszcze, co do psiego przyjaciela, to mam nowego! Nazywa się Nika, co we włoskim dialekcie oznacza "mała", bo taka właśnie jest. Jak mi wyjdzie ze zdjęciami to się nią pochwalę. Przygarnęłam ją ze schroniska. Chciałam jakoś małą sunię, a ludzie wszystkie takie zabrali przed świętami. Miejmy nadzieję, że nie tylko nieliczne z powrotem wróciły do schroniska, a reszta znalazła prawdziwy dom. W przytulisku została tylko moja suńka, była na kwarantannie, co oznacza, że niedawno ją przywieźli i trzeba czekać dwa tygodnie, czy właściciel się nie zgłosi. Pani powiedziała, że można się zapisać i ją zabrać po tym czasie, co też uczyniłam. Nika trafiła do mnie 31 grudnia, po sterylizacji, którą wykonali w schronisku. Zależało mi, żeby jak najszybciej wziąć pieska i się nim zaopiekować w domowych pieleszach. Moja sunia nabiera ciałka, była wychudzona i przeziębiona. Cały czas bierze leki, na początku nawet nie szczekała takie miała chore gardziołko. No, ale dochodzi do siebie. Już się zaaklimatyzowała. Bawi się, przytula, ale nie tak mocno jak na początku, widocznie potrzebowała potrójnej dawki miłości, choć jest nadal wielkim pieszczochem. Lgnie do ludzi i innych zwierząt, choć na widok szczotki do zamiatania bardzo się wystraszyła. Zapomniałam napisać, że ma rok. Ma też trochę łysiejących miejsc, ale to chyba kwestia poprzedniego, niewłaściwego jedzenia. Jest mała, taki ratlerek z jamnikiem, bo długa, a więc JEST NASTĘPCA MOJEJ KOCHANEJ MERUSI! Cieszę się, tknęła "życie" w nasze serca. Dziękuję jej, że jest członkiem naszej rodziny, tak jak dziękowałam Meruni.