Żebym miała biurko bokiem do korytarza to pewnie bym tak robiła. Tymczasem siedzę plecami do wejścia.
Język szlifować chętnie, mam kurs na e-tutor, ale tam czasami trzeba powtarzać na głos.
Słucham sobie audiobooków, z jedną słuchawką zdjętą bo czasami ktoś coś do mnie ma. Dziś obsługuję paczkopunkt 2 sale dalej i muszę strzyc uszami, więc odpada. A dziś mam zajęcia na max 2 h, resztę już ogarnęłam, fejsa i instagrama zaplanowałam na 3 tygodnie do przodu.
Ogółem to widzę jak zepsuła mnie praca w sklepie - tam ciągle trzeba było coś robić, bo wielki brat patrzył (przez monitoring) i dostawał szału, gdy nie było klientów, więc co chwilę ścieraliśmy półki, myliśmy produkty, sprzataliśmy choć było czysto (do tej pory pamiętam jak wypadł jak bomba z zaplecza żeby nas opier... bo z kamery która nas obejmowała zapewne wydawało mu się, że stoimy i gadamy - tymczasem każda z 3 pracownic obsługiwała po kliencie, tylko akurat w jednym miejscu wszyscy byli. Zobaczył i się cofnął, jedna z klientek się wystraszyła).
Przez to mam poczucie winy i stres gdy mam luz - co przecież wcale się nie lenię, tylko szybko si wyrabiam.
Dziś to załuje, że książki sobie nie wzięłam, bo akurat byłyby warunki. Ech no nic, byle do 16 :PP