Carter był tylko przypadkowym świadkiem sytuacji, którą sfotografował. Trudno jednoznacznie ocenić jego postępowanie
Z jednej strony nie zrobił nic, by pomóc dziecku, z drugiej, nie zrobił też niczego przeciwko niej... Był biernym obserwatorem i dokumentalistą, to wszystko... Pomógł umierającym z głodu, robiąc wstrząsającą fotografię. Zaryzykował życie tego dziecka, i tak zagrożone, dla dobra innych... Chyba każdemu z nas trudno byłoby stanowczo stwierdzić, jak postąpilibyśmy w podobnej sytuacji. Odruch serca kazałby spłoszyc sępa, ale...
Nie wiem, jak ja bym postąpiła... Zyskał on, dostając Pulitzera (choć nie wiemy, czy o nagrodzie myslał, decydując się zrobić zdjęcie, prawdopodobnie nie), zyskali głodujący ludzie.
Co innego pokazać ludziom istniejącą , okrutną rzeczywistość, bo innego samemu ją kreować i skazywać jedno istnienie dla ratowania innych, o ile w ogóle o to w tym wszystkim chodziło...