ooh, znowu jt.
nie będę opisywała, co przeżyłam, jak zobaczyłam jego pierwsze klipy w tv (a nie były to miłe doświadczenia, cóż xD). sexyback usłyszałam gdzieś na wakacjach, mając głupawę z kumpelą, ale jak mi powiedziała, kto to nagrał, przełączyłam na coś innego. i moja natychmiastowa reakcja, jak tylko go usłyszałam/zobaczyłam - off. w końcu mój kolega zmusił mnie, żebym wysłuchała jego zawodzenia - i zonk. chociaż słucham kompletnie innej muzyki - pheh, może być. potem kumpela wcisnęła mi jego płytę i już komletnie zmieniłam nastawienie - nie powiem, żebym go lubiła, ale nie mam rekacji wymiotnych, jak go widzę. niektóre kawałki z tego albumu to po prostu porażka (damn girl, sexy ladies, pose, chop me up - jak to usłyszałam, to się najbardziej zdziwiłam, co go napadło, żeby coś takiego nagrać), inne do zniesienia, inne nawet polubiłam (losing my way, what goes around), a jak słyszę lovestoned albo sexyback to po prostu mi odwala ^^"
plus za to, że producentem płyty był timbaland ;>