Ale ja nie twierdzę, że rolnicy nie są " świętymi krowami ", wręcz przeciwnie, ale koła łowieckie też owymi krowami nie są i nic nie jest tak proste ... mamy więc dwie strony medalu:
1: mamy rolników, którzy są leniwi i nie dbają o swoją własność, bo Państwo ma obowiązek im dać odszkodowanie - ale nie wszyscy rolnicy to lenie, wyłudzacze i wielkoobszarowcy, mamy więc też:
2: koła łowieckie, które cyckają tych uczciwych rolników, przede wszystkim posiadających niewielką ilość ziemi
a myśliwi śmią jeszcze mówić, że są " dobroczyńcami " rolników, bo przecież zabijają te szkodniki
w interesie samych myśliwych jest to, żeby rolnik się nie ubezpieczał i żeby były szkody, bo bez nich ich machina przestała by działać, gdyż w innym przypadku rozsądny właściciel nie pozwoliłby sobie na " hodowlę " dzików, na ich dokarmianie i nęcenie tylko po to, żeby grupa 100 tysięcy osób miała do czego postrzelać
zgadzam się z tymi, którzy mówią, że koła łowieckie robią " chlew w lesie " aby hobbyści mieli co robić i mogli się bawić kosztem innych oraz kosztem przyrody.
Grodzenie upraw powinno być obowiązkowe, podobnie jak ubezpieczenie, Państwo powinno dopłacać do takich ubezpieczeń i pomagać w grodzeniu, ale tylko tym rolnikom, którzy posiadają niewielkie uprawy, obszarnicy mają kasę i stać ich na to, Państwo powinno też płacić za szkody ale rolnik domagający się odszkodowania od Skarbu Państwa powinien wykonywać wszystkie swoje obowiązki: grodzic pola i się ubezpieczyć ( trzeba by jeszcze przekonać jakoś towarzystwa ubezpieczeniowe do ubezpieczeń od szkód wyrządzanych przez dziką zwierzynę, myśliwi twierdzą, że tego nie da się zrobić i dlatego nigdy nie stracą swojego monopolu ), sumienny rolnik mógłby wtedy liczyć na kasę z dwóch źródeł; z prywatnego ubezpieczenia i od Skarbu Państwa.
Aka vel Ak vel Daka vel ... ubliża każdemu, kto myśli inaczej niż on i kto śmie mieć inne poglądy niż on - co jest bardziej zabawne, ubliża on każdej ze stron w zależności od tego, jak jest mu wygodnie
myśliwych wyzywa za to, że nie potrafią sobie poradzić z " nawiedzonymi "
ornitologów za to, że są przeciw polowaniom na ptactwo i że tylko myśliwi te ptactwo chronią
z jednej strony pisze, że gdy zabroni im się strzelać do ptactwa to oni przestaną zabijać lisy i ornitolodzy będą musieli patrzeć na zagładę polskiego ptactwa a z drugiej strony pisze, że myśliwi nie będą zabijać więcej lisów, bo tego oczekują ornitolodzy i przyrodnicy
Czeka nas ponoć kolejna nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, ma się w niej znaleźć, min. zakaz szkolenia psów myśliwskich na żywych zwierzętach / lisy, dziki /:
http://www.zieloni2004.pl/news.php?readmore=3302zabawne jest to, że jeden z liderów partii Zielonych, prof. Tomjałojć popiera polowania:
– Jest pan przyrodnikiem i ekologiem, ale nie walczy z myśliwymi, nawet radzi ubierać się w skóry i futra gatunków pospolitych.
– Sam chodzę w skórzanej odzieży. Myślistwo musi odgrywać ważną rolę zastępowania regulującego wpływu dziś wypartych dużych drapieżników. To ważne, gdyż jeśli jest za dużo lisów, odbija się to na innych gatunkach, np. kuropatwach, zającach. Zaburzająca ekologiczną równowagę działalność człowieka poczyniła spore szkody w biosferze. Radykalni przeciwnicy futer w latach 70. włamali się do ferm z norkami amerykańskimi i wypuścili obce Europie zwierzęta, które teraz rozmnażają się u nas na wolności i wyniszczają rodzimą faunę. Podobnie jak norka amerykańska rozprzestrzeniają się w naszym środowisku naturalnym jenoty przywleczone z Dalekiego Wschodu, a także amerykańskiego pochodzenia szopy pracze, niszczące gniazda lęgowe wielu ptaków.
http://przyroda.osiedle.net.pl/teksty/wywiad_z_Tomialojciem.htmwracając do pomysłu zakazu norowań, psiarze już się niepokoją:
A jeśli przejdzie to jak powinny być szkolone psy mysliwskie?
Taki zakaz to byłby ewenement. Nasze psy nie miałyby szans z psami z innych krajów. O to chodzi?
Nie przejdzie, ale pogdybać można, wtedy szkolenie odbywałoby się w ramach polowań, rzadko kiedy właściciel ma swoją zagrodę z dzikiem, o norę z lisem już łatwiej, ale też niewielu ją posiada, na konkursach z dzikiem czy lisem bada się głównie wrodzone cechy psa, wiadomo, że obycie ma tu duże znaczenie, ale nie ma to jak doświadczenie zdobyte na polowaniu.
Ale bez obycia konkursowego w kraju, pies nie ma szans za granicą, jeśli nie jest jednostką wybitną, a to zepchnie nasze krajowe hodowle psów użytkowych na drugi plan...
Takie moje zdanie.
-Nie nauczysz dzikarza pracy na atrapie
-Norowca nie nauczysz pracy w norze bez lisa
Najlepiej żeby wszystkie pieski leżały na wyszytych cekinami poduszkach i nie realizowały się kompletnie.