Ja też uważam, że kot zazwyczaj sobie poradzi, ale są sytuacje, kiedy trzeba mu pomóc
na przykład taka, kiedy moja kotka wpadła do ni mniej ni więcej, tylko gnoju na wsi
i musiałam ją wykąpać... biedna, zaparła się wszystkimi czterema łapkami na brzegach wanny (nie wiedziałam, że ma takie długie) i miauczała jak szalona. Dobrze, że żaden z sąsiadów nie usłyszał... Za to po kąpieli zawinęłam ją w ręcznik i była mi naprawdę wdzięczna, bo słodko mruczała