Nie wiem czy pisać, bo to może dużo zająć a i tak w końcu mogę tego nie wysłać lub zaraz potem skasować
Zacznę od tego, że jestem bardzo nieśmiała, wręcz chorobliwie i żeby się przed kimś otworzyć, muszę z nim zjeść beczkę soli, a i tak nigdy mu do końca nie zaufam. Nienawidzę siebie. Chciałabym być w centrum uwagi, ale przy tym jak się zachowuję to niemożliwe. Moja rodzina mówi o mnie, że jestem jedyną chyba osobą z jednoczesnym kompleksem niższości i poczuciem wyższości nad innymi. Nienawidzę zmian, nawet tych na lepsze, choć zwykle bardzo szybko się przyzwyczajam. Nie lubię osób, które sa niekonsekwentne i "leją wodę", mówiąc przez godzinę to, co można zawrzeć w trzech zdaniach. Wychodzę z założenia, że bez sensu jest mówić, jak się nie ma nic konkretnego do powiedzenia, a również, że jeżeli ktoś pierwszy nie zacznie ze mną rozmawiać, to znaczy że nie chce mojego towarzystwa i usuwam sie w kąt. Jestem też upartą despotką. Interesuję się wszystkim wokół i zazwyczaj mam zupełnie inne zdanie na temat różnych ludzi niz moje znajome. Męska część społeczeństwa mnie usilnie unika. Nienawidzę jak ktoś się nade mną lituje lub zaniża dla mnie wymagania, a sama je sobie często zawyżam. Mam dziwne myśli, żeby skoczyć z okna na 3. piętrze w szkole lub rzucić się pod przejeżdżający obok autobus, ale tak naprawdę nie chcę tego zrobić i nigdy pewnie nie zrobię. Nie są bynajmniej myśli samobójcze, ani chęć zwrócenia na siebie uwagi, ponieważ kiedy takowe miałam, najbardziej bałam się tego, że jakbym się zabiła, mogliby mnie odratować. Czasem sama siebie nie rozumiem, np. kiedy skradziono mi komórkę za nic nie chciałam się do tego przyznać znajomym i przyłapałam się na tym, że wymyślam historyjkę o tym jak ją niechcący zniszczyłam, a efekt jest taki, że znajomi do dziś nie wiedzą. Innym razem przyszłam za wcześnie do szkoły, bo się pomyliłam i tego też nie chciałam nikomu powiedzieć, tylko coś zmyślić jakby ktoś pytał, czemu tak wcześnie jestem. Może jestem uzależniona od kłamstw. Uwielbiam posługiwać się aluzjami, których zwykle nikt nie rozumie oraz sarkazmem. Zwykle nie mówię o sobie, bo uważam, że jak nikt nie pyta to to go nic nie obchodzi i godzę się z tym, no ale tu zrobiłam wyjątek i opisałam kawałek mojego nudnego, pesymistycznego wnętrza. Pewnie o wielu rzeczach zapomnałam, ale cóż...