Rozdział I - Tajemnice niezwykłego drzewa
W miasteczku Breeu, które znajdowało się koło wielkiej rzeki Reed, rosło piękne, złote, większe niż wszystkie inne drzewo. Mieszkający tu ludzie myśleli że może ktoś zasiał to drzewo dawno temu i dlatego urosło takie wielkie i że ktoś dba o to drzewo i opiekuje się nim starannie. Lecz nikt nigdy nie widział nikogo koło tego drzewa, no ale nie wielkość drzewa szczególnie dziwiła lecz to że drzewo miało na sobie tylko i wyłącznie złote liście które pod słońcem błyszczały swoim przedziwnym ale jakim pięknym kolorem. Legenda głosiła że dawno temu przyszedł tutaj z daleka dziwny i tajemniczy wędrowiec który zasadził to drzewo i że miała w tym sprawa magia. No ale cóż ludzie jak ludzie nie wierzyli legendom. Pewnego wieczoru gdy słońce chowało się już za horyzont mała elfka imieniem Amcoranna postanowiła zobaczyć drzewo po tym gdy usłyszała tą legendę. A że drzewo rosło w lesie i była już dość późna godzina pobiegła bardzo szybko, mjiając po drodze wszystkie napotkane przeszkody m. in. furtkę. Gdy dotarła już nad źródełko Allem które dzieliło ją od gęstego lasu wreszcie trochę zwolniła. Przeszła po kamieniach na drugą stronę i teraz już szła powoli. Mama powiedziała jej jak ma się dostać do drzewa ale zabroniła jej go dotykać gdyż to drzewo mieszkańcy otoczyli ochroną i nikt nie miał prawa go dotknąć. Gdy szła pomiędzy drzewami nagle coś poruszyło się w krzakach, przestraszyła się lecz gdy zobaczyła że to tylko zajączek roześmiała się. Poszła dalej lecz miała wrażenie że ktoś ją śledzi... miała rację ale niewiedziała o tym. Szła dalej... była już 19 gdy wreszcie doszła do drzewa, jej zdumienie było ogromnę, nigdy niewidziała niczego piękniejszego. Stała tak w zdumieniu przez około 5 minut, lecz otrząsnęła się gdy nagle za jej plecami pojawił się jakiś dziwny stwór. Pobiegła szybko przed siebie nawet niewiedziała że w odwrotnym kierunku niż dom ale nie zważała na to... biegła co sił w nogach. Stworzenie biegło za nią i nagle... coś ją złapało... zemdlała....
CDN