No wlasnie Emposka troszke mi przypomina tego drugiego konika, ktora opisalas na koncu postu. Jest zajechana - niestety... Na lydki niestety nie reaguje tak dobrze jak powinna, ale zle nie jest, ale jest sztywna jak beton i o ustepowaniu od lydki mowy nie ma (ostatnio trenerka nam tłumaczyla, o co w tym chodzi, ale na Laciata musiala wsiasc, zeby jej przypomniec, a ta sie strasznie buntowala...) , o zbieranie sie prosi pol godziny, teraz juz nie, ale kiedys (juz pisalam) tez byly problemy z zatrzymaniem z galopu... A to taki spokojny konik dla dzieci
Z jednej strony wydaje mi sie, ze marnuje sie pod dzieciakami bo generalnie duzo pewnie umie (ale lata w rekreacji zrobily swoje...
), trenowala 'zawodowo' chyba skoki, ale jak sie tak na nią patrzy... taka wielka, laciata, rozwleczona klacz... A szkoda
A jeszcze co do takiego ponoszenia w galopie to mialam kiedys okropną sytuacje... Jezdzilam na 21 letniej folblutce. Niby pod siodlem ok (w bokse diablica
). Problem byl taki, ze... nie szlo jej zatrzymać czasami
no wiec na jednej jezdzie byly chyba jeszcze 4 konie. Ja mialam galopowac na koncu, jak wszyscy skończyli no i udalo mi sie bez problemu zagalopowac, bo jej wystarczylo lekko popuscic wodze a galop mialo sie gratis. No i jade galopem, jade... Robi sie coraz szybciej, coraz ostrzejsze zakrety nie w tą strone gdzie chce... A ze kobylka swoje lata miala, to juz niewygodna i sztywna byla... Trenerka wola ze mam ją zatrzymac, ja sie odchylam - nic, lekko dzialam wodzami (bo jak za pysk sie szarpnelo od razu deba stawala) - nic... bylam tak przerazona, ze szkoda slow... W koncu po ktoryms tak kolku wkurzylam sie i pociągnelam mocnej za wodze, az wreszcie laskawie zwolnila i przeszla do klusa... Wiem, ze moze takie straszne to sie nie wydaje, ale chyba musialo to fatalnie wyglądac, bo od tej feralnej jazdy nikomu nie pozwalano na niej galopować
A tu jeszcze jako zupelnie inna sytuacje podam, ze wlasnie na niej przekonalam sie do galopu. na hipodromie, kilka razy wiekszym niz ten pechowy manez, galopowalam za innymi konmi na niej. A ze wtedy ledwo co trzymalam sie na koniu w galopie, balam sie szybciej i przytrzymywalam ją, w efekcie czego miedzy mna a innymi konmi byla odleglosc pol ujezdzalni. Wyklepalo mnie niesamowicie, rece sobie obtarlam, a jaka dumna byłam
Dobra koniec oFFa
Fattys a w Twojej okolicy nie ma zadnej stajni? Moze chociaz poobserwuj koniki na pastiwsku? Popatrz jak inni jezdza, przebywaja z konmi?