Nigdy wczesniej nie wystawiałam psów, ale gdy zakupiłam psa z rodowodem po Championach postanowiłam że na pewno go, a właściwie ją wystawię. Spotykałam się ze stwiedzeniami że na wystawach bywa róznie, że sędziowie są układowi, że moja Nala nie jest wystarczajaco piekna by dostac ocene doskonałą o innych laurach nie wspominajac.
Najgorsze że mówiły to do mnie osoby ''będące w temacie''.
Nie powiem żeby mnie to zachecało,ale jednocześnie mnie niezniechęciło.
Pierwszy raz wystawiałam Nalę w kl szczeniąt.Podeszłam do tego beztrosko z myśla co ma być to będzie..... i było.
Ponieważ nie przygotowywałam mojej suczki do chodzenia na ringówce przy lewej nodze ta gdy znalazła sie na ringu zupełnie nie wiedziała o co chodzi.Najpierw próbowała mnie ciągnąć, potem zaczęła sie dusić a na koniec o mały włos wyśliznęłaby się z ringówki.Złapałam ja w ostatniej chwili.
To była dla mnie nauczka, obiecałam sobie że odtąd zacznę poważnie podchodzić do sprawy.
Cwiczyłam z Nalą chodzenie , stanie w miejscu w odpowiedniej postawie,pokazywanie zębów itp Jeżdziłam na wystawy nawet bez psa żeby podpatrzeć weteranów i opłacało się.
Moja suczka szybko pojęła o co chodzi i tak w krótkim czasie została Championem Polski, ''trafiły'' sie nam również tytuły: NAjl.Suka w rasie, Zwyc Rasy a także dwa CACIBy.
Tym sposobem połknęłam bakcyla wystawowego i mam nadzieję że się z niego nie wyleczę. Muszę dodac że nie spoczęłam na laurach i dalej się uczę.