ja bym dodała tylko tyle, żeby nie nagradzać za wszystko smakołykiem,
nagrodą jest także głos, pogłaskanie po szyi,
ja mojego konia rozpieściłam - za każdy dobrze wykonany element,
za grzeczne stanie w czasie czyszczenia, za podejście do mnie na padoku - dostawał smakołyk
BŁĄD, błąd, błąd!!!
teraz mam za swoje - gniada dopomina się smakołyków już jak mnie tylko zobaczy,
przy czyszczeniu grzebie nogą, a na padok to ja w ogóle wolę nie wchodzić...
jednym słowem mam za swoje,
teraz ciężko pracuję by odwrócić sytuację, smakołyki daję tylko do żłobu... no zobaczymy co z tego wyniknie
co do wyładowywania swoich emocji (w jakikolwiek sposób) na koniu... cóż... jednym słowem brak słów...
nie tędy droga niestety,
bijąc zwierzę okazujemy tylko i wyłącznie swoją bezsilność, niemoc i głupotę,
konie mają bardzo dobrą pamięć, krzywdząc je powiększamy między nami dystans,
w ten sposób nie zdobywa się zaufania... poza tym to co zepsujemy w początkowej fazie szkolenia potem jest cholernie trudno naprawić...
już lepiej odejść od zwierzęcia, policzyć do 10, albo wyjść na chwilę ze stajni i sobie pokrzyczeć czy walnąć w coś
i dopiero po ochłonięciu powrócić do pracy
poza tym, aby cokolwiek osiągnąć, czegokolwiek zwierzę nauczyć i utrwalić poszczególne elementy
trzeba ze zwierzęciem dużo przebywać, rozmawiać, powtarzać ćwiczenia,
dopiero stała, regularna praca przynosi zadowalające i trwałe efekty