Jestem za. Jakieś 2 lata temu pokazywano w TV całkowicie sparaliżowaną Angielkę, która wystąpiła do sądu o wyrażenie zgody na to, by jej mąż mógł dokonać eutanazji. Tłumaczyła, że życie w takim stanie jest ciągłym upokorzeniem. Jednak sąd się nie zgodził. Moim zdaniem czasem większym okrucieństwem jest skazać kogoś na życie, niż na śmierć. I nic mnie nie obchodzą nakazy wiary, skoro ja jej nie wyznaję. Kto chce cierpieć tyle, ile każe mu ślepy los czy Bóg, jak kto woli- jego sprawa. Ja chciałabym móc zdecydować za siebie. Myślę, że można wprowadzić takie uregulowania prawne, by skutecznie uniemożliwić dokonywania eutanazji na życzenie rodziny, a nie chorego.