Wiecie co, dziewczyny - ja myślę, że ta dyskusja i tak nie ma sensu. Przeciwko aborcji - jeszcze jestem w stanie zrozumieć. Ale tekst "przeciwko antykoncepcji" to jest już moim zdaniem śmiech na sali. I uważam, że wszyscy "katoliccy" rzucający takimi hasłami powinni mieć sąsiadkę taką jak ta moja - to leczy szybko ze złudzeń. Bo na razie wypowiadacie się teoretycznie, oj, przecież to żaden problem, że wariatce i żulowi urodzi się dzieciaczek, co z tego, że będzie bez głowy, albo z płucami w zaniku, przecież to nie jest potworek - w pierwszym przypadku - i może żyć normalnie - w drugim. Powodzenia. Rachela, fajnie brzmią takie teksty "nie zaszłabym w kolejną ciążę" - póki zna się to z teorii. Bo jeśli jesteś przeciwna antykoncepcji, to jak chcesz tej ciąży unikać? Na naturalnych metodach się nie da, zapewniam cię. To tylko kwestia czasu, kiedy wpadniesz. A też poza tym, kwestia "unikania" nie zawsze jest taka różowa, wiesz. Czy ty myślisz, że matka, która niedawno dostała odszkodowanie za to, że lekarze nie pozwolili na aborcję jej drugiego dziecka obciążonego ciężką genetyczną chorobą, mimo jej biedy i tego, że już jedno dziecko się męczyło ponad swoje i jej siły, prosiła się o tę ciążę? Trochę myślenia, świat to nie kreskówka... A może tak bardzo chciała zabić, że się zdecydowała na ciążę świadomie? No dajcie spokój.
I, tak, uważam, że w bardzo wczesnym stadium to jeszcze jest fasolka. Nie mówimy o aborcji powyżej tego magicznego zdaje się 2,5 miesiąca... Chorobę genetyczną da się wykryć już wcześniej.