Fakt, niektórzy kierowcy, szczególnie tacy, którzy często jeżdżą po centrum miasta tak się "przyzwyczajają" do gołębii na ulicach, że nie zwracają albo nie chcą zwracać na nie uwagi. No w końcu to ptaki są nie na miejscu jeśli łażą po ulicy, a nie samochody. Zdażają się jednak i takie sytuacje gdy gołąbka po prostu nie widać... (wtedy nie można nikogo winić, ale i tak jest to przykre).
Ten temat rozpoczełam w dzien gdy zobaczyłam, jak samochód "otarł" się kołem o gołębia. Wchodziłam właśnie do budynku, gdy wychodziłam obiecałam sobie, że nie spojrze w tamtą stronę, ale to zrobiłam. Nie zobaczyłam martwego ptaka więc zaczęłam się rozglądać - gołąbek był na ulicy i wdrapywał się na (dość wysoki) krawężnik. Nie widać było krwi ani nie powłóczył żadną z nóżek, więc nie męczył się bardzo, a przynajmniej taką mam nadzieję...
Wiem, że to taka sobie historyjka - podobne rzeczy zdażają sie setki razy każdego dnia, ale wiecie jak to jest: jak człowiek coś takiego zobaczy to mu się naprawde nieprzyjemnie robi i tak bardzo chciałby byc w stanie zmienić taki stan rzeczy...
Jeszcze jedno, gdy jestem w centrum miasta to staram się nie patrzeć na ulicę szczególnie gdy widze jak np. nadjeżdża tramwaj, a po drodze spacerują sobie gołąbki
Takie widoki w Krakowie są niestety codziennością