Chciałbym podzielić się opinią na temat tej kliniki. Zapisałem sie na kastracje mojego 6-miesiecznego brytyjczyka. Kilka miesiecy stracilem jednego kociaka i wiem jak delikatne moga byc te koty. Nie jestem typem rozhisteryzowanego wlasciciela, ale sytuacja w dniu kastracji w tej klinice po prostu mnie przerosla. Zadzwonilem i umowilem sie na zabieg,w trakcie rozmowy zaznaczylem,ze chce byc przy kocie jak bedzie uśpiony,aby zminimalizowac stres zwiazany z pierwsza wizyta w gabinecie. Kociak jest zakochany w swoich wlascicielach i nie lubi obcych. Nie jest agresywny,jedynie niechetnie odnosi sie ludzi innych niz domownicy. Pani rejestrujaca mnie na zabieg powiedziala,ze nie ma sprawy. W wyznaczony dzien przyjechalem punktualnie do gabinetu, gabinet zamkniety. Lekarz spoznil sie pol godziny. Przez ten czas nazbieralo sie troche pacjetow. Czekalem w poczekalni na swoja kolej,obserwujac lekarza,ktory miotal sie po po gabinecie. Kiedy wszedlem do gabinetu i powiedzialem,ze jestem na umowiona kastracje, uslyszalem: "Prosze zważyc kota,zostawic go w transporterze a ja jak bede mial chwile,to go wykastruje". Lekarz nie zapytal sie co to za kot,czy ma szczepienia,ksiazeczke zdrowia,nawet nie zajrzal do transportera. Powiedzialem,ze nie bede stawial kota na brudnej wadze,na ktorej przed chwila ludzie wchodzili z psami,stawali sami, zeby sie zważyc a na koniec jeden psiak na wage zwymiotowal. Lekarz powiedzial,ze jak chce,to moge poczekac.
Oczywiscie zabralem kociaka i wyszedlem.
Jak dla mnie beznadzieja. Nigdy w zyciu tam nie pojde i odradzam to miejsce kazdemu.