A witam, witam i o psiaki pytam
Rodzice mojego TZ mają jamniora. Strasznie wredne stworzenie - jak zostaję z nim sama, potrafi : zeżreć tapetę, olać ciepłym moczem szafki w kuchni, piec i z lubością lodówkę, po każdym takim siknięciu przychodzi się do mnie pochwalić :? Jak zostanie sam - to w ruch idzie: podłoga w łazience (zeżarta i olana), powtórka tapet, podrapane drzwi. Oprócz tego w samotności (albo i przy mnie) ma haniebny zwyczaj wycia i szczekania. Nie umie żreć spokojnie, i warczy już na sam widok miski, żebrze przy stole, swojej "mamusi" wręcz wyżera z talerza, gryzie po rękach przy podawaniu żarcia, wszelkie polecenia ma w głębokim poważaniu.
Owszem, jest wredny, ale nie dlatego, że to jamnik. Po prostu tak został wychowany.
Jak zostaję z nim sama, to w miarę mozliwości staram się nie pozwalać na taką dominację, i powoli, powoli zaczynam dostrzegać pewne efekty.
I dochodzę do wniosku że jamniki to nie psy - to wspaniałe stworzenia we właściwych rękach.