Bo sterylizacja, to zawiazanie, zaspawanie, przeciecie jajowodow czy przewodow nasiennych zalezy od praktyki. Po sterylizacji zwierze normalnie ma cieczke czy produkcje nasienia, zostaje pociag seksualny i w ukladzie hormonalnym nic sie nie zmienia.
Kastracja to calkowite usuniecie narzadow rodnych u suk czy kotek i calkowite usuniecie jader u psa czy kota, przez co hormonalnie jest zero, finito, koniec.
To ja tez doloze swoje trzy grosze
sorry ale nie podoba mi sie porownywanie zwierzat do ludzi i dzieci. Pozwolmy zostac zwierzetom zwierzetami. Nie wnosmy ich ponad to co przyroda im dala. Uwazam sie za odpowiedzialnego WLASCICIELA, lubie moje zwierzaki, karmie, daje im opieke, lecze jak zajdzie potrzeba, ale nigdy nie porownuje ich z moimi dziecmi. Dlatego napisalam wlasciciela, bo dziecko nie jest nasza wlasnoscia, jest pelnoprawnym czlonkiem swiata.
I moze tak bardziej "makabrycznie", porownujemy dzieci i zwierzeta, mowimy w jednym kontekscie o schroniskach i domach dziecka, ale do kastracji podchodzimy jak do rzeczy naturalnej, normalnej, jakby natura dala nam ludziom prawo do ich okaleczenia...... a ja sie zapytam z jakiej racji. Czy to samo tyczy sie naszych dzieci.
Oczywiscie jestem za kastracja zwierzat wolno-zyjacych, czy schroniskowych, ale jako najwieksze zlo konieczne, nie jako normalna nie znaczaca sprawe.