bidulke
Biosiulke
A więc wróciłam od wecika
Wet zdjął już wenflon (dał tylko lek przeciwboloby dożylnie), nóżkę pozwolił obmyć (już jest czystsza ale krew nie całkiem zeszła). Teraz do czwartku musimy jedzić na antybiotyki. Szwy- rozpuszczą się- wet dopiero teraz to mi powiedział (przed zabiegiem chyba chciał założyć "normalnie" szwy bo mówił że trzy tygodnie powinna w nich chodzić.)
Algunia już się super czuje choć jest troszke osowiała. Jedynie bawić i jeśc jej się nie chce. Pije macha ogonkiem a na (krtókich niestety) spacerkach zachowuje się jakgdyby nigdy nic.
Krwi troszkę Algunia "zgubiła" no bo to wkońcu wycinanie śluzówki pochwy...
Wecik przyniósł specjalnie nam książkę i troszkę zaczał cytować (jakas książka angielska bo ją musiał tłumaczyć.) napisane było że niewiadomo skąd się to wypadanie pochwy wzieło (napewno nie jest to genetyczne ani nabyte- podejrzewa się że to "uroda" ). Wszystko nam wytłumaczył- Algunia nie może zbytnio biegać (niestety nie może miec kontaktu z innymi psami bo po 1 gdy zaczną się bawić to inne psy moga ją zadrapać czy coś a po 2 wąchając Algę może wdać się zakażenie...). Do jutra jeszcze musi miec głodówkę (no pozwolił ewentualnie wieczorkiem jakieś mięsko+ wit. C i wapń). Zresztą Algida nawet jeść nie chce więc z głodem nie ma problemu. Ważne że pije
Aga to ucałuj Bafiusza a Ty Nanami Kazę