no, ja jestem samozwańczym borderlinem na przykład.
zastanawia mnie jedno - te wszystkie dysleksje, dysortografie czy dyskalkulie. są na to pewnie jakieś uwarunkowania medyczne, w sensie jakaś mikroskopijna wada anatomiczna mózgu (ja się nie znam, ale tak to sobie wyobrażam) czy przetrącony chromosom tu i ówdzie, ale czy to od razu musi nosić miano choroby? przecież to zwykła różnorodność ludzka. a mało jest przypadków, żeby to się nie wyrównywało w jakiejś innej dziedzinie - np. sporcie, sztuce, etc. ja jakoś akceptuję swoją awersję do gier zespołowych i nie żądam na to papierów 'dyszespołogramii'.
a też przecież miałam
trudności z tego powodu w szkole, stres na lekcjach wuefu och...
czy w tym szaleństwie jest metoda?