A ja kiedyś poszłam na konkurs wojewódzki "zDolny Ślązaczek". Były do niego III etapy, pierwszy w szkole. A ze mial być w czytelni, a do czytelni wchodzi się z biblioteki, wszyscy zostawiali pod salą czytelni pleaki (mozna bylo wejsc tylko z dlugopisem i przyborami w ręku). Zadowolona wychodzę po konkursie, patrzę - plecaka nie ma! Ani śladu! Bilbiotekarki miały pilnować plecaków, ale fakt faktem, przecież nie wiedziały, że mój to ten, który ktoś zabrał... W szkole są kamery, ale jakoś nikt nie wpadł na pomysł, by odtworzyć, kto wychodził z moim plecakiem :? W plecaku były książki, jedzenie, portwel (a w nim na szczęście tylko coś koło 3 zł) ale najważniejszą rzeczą była komórka. Był to mitsubishi trium eclipse, to ten z kolorowym wyświetlaczem. Bajer, to było na początku tego roku szkolnego, wtedy mało osób ze szkoły komórki z kolorowym wyświetlaczem. Ktoś musiał zobaczyc, że bawię się nim na przerwie i zabrał... Przyszłam do domu (na szczęście była babcia, bo w plecaku były też klucze). Rodzice dzwonili do szkoły. Nic... Aż rano nastęopnego dniaq albo wieczorem tego samego (już nie pamiętam) zadzwonił telefon. Był to jakiś mężczyzna, którego dziecko chodzi do mojej [byłej] szkoły, ale dwie klasy niżej (jednak mialam z nim razem kółko muzyczne). Mężczyzna jest jakims chydraulikiem czy kimśtam, więc jak poszedł komuś coś naprawiać, ten ktoś dał mu MÓJ plecak w przekonaniu, że zna on więcej osób i torba trafi do właściciela. Plecak został znaleziony przy śmietniku, dużo dalej od mojego domu. Mężczyzna, ktopry jest tym chydraulikiem (czy kimś
) znalazł w plecaku moją legitymację szkolną i zadzwonił do nas. Tato odebrał od niego plecak. W środku nie było komórki, podręcznika od matmy (?!), wafelka, dwóch długopisów, pieniędzy z portwela. Miałam też zeszyt, w którym moi przyjaciele pisali jakieś aforyzmy dla mnie. Przyjaciółka wkleiła w kopercie bardzo mądry list, o tym, co w życiu najważniejsze, pisany jakby od Jezusa do mnie. Wyobraźcie sobie, że ten list ten ktoś też zabrał! Zniszczył mi zdjęcie moje i przyjaciółek, które dostałam tego dnia od jednej z nich, bo specjalnie oklejała je folią u taty w pracy, naklejki z gazety z piosenkarzami były pogięte, a jedna z nich była przyklejona na piórnik. Piórnik w niektórych miejscach był pobazgrany. W plecaku wszystko było poprzewracane, wrzucone do dużej kieszeni. Zdziwiło mnie to, że w środku znalazłam całą torbę, wielkości piłki, z waflami! Ze świeżymi, dobrymi waflami! Nie jadłam ich, wywaliam do śmieci (mogły byś jakieś zatrute).
Klucze zostały w plecaku. Zadziwiające było to, że ten ktoś porobił w plecaku takie psikusy, jak te z naklejoną naklejką i waflami domyślając się, że znajdę swój plecak i to zobaczę. To wszystko było takie dziwne, do tej pory niev rozumiem tego, co sie stało. A szkoła nie oddałam mi pieniędzy za komórke (coiś koło 200-300 zł) do tej pory. :? I co Wy o tym myślicie? :?