a co w tym śmiesznego weronika?ja o koniu marzyłam d zawsze i od zawsze do nich lazłam, odkąd pamietam zawsze wyrywałam dziadkowi lejce i powoziłam jak jechaliśmy gdzieś furą- i o dziwo szło mi świetnie, znacznie lepiej niz moim braciom którym kobyła wogóle nie chciała iść jak trzeba
i odkąd pamiętam do każdego konia lgnęłam....więc nie ma nic złego w chęci posiadania konia nawet jak się dopiero uczy jeździć aczkolwiek spełnianie tej zachcianki to całkiem inna sprawa i z nią radziłabym poczekac aż po pierwsze sie nauczy dobrze jeździć a po drugie będzie się miało pewność że się wie jakie to są obowiązki, jakie koszta i że się temu podoła a nie po miesiącyu będzie miało się dość....
trzymam konia w klepaczach pod białymstokiem w niewielkiej prywatnej stajni w której obecnie jest ponownie 6 koniśków
doszła wczoraj - niestety chyba na krótko
siostra montany - śliczna 3letnia kasztanowata arabka
- płacę miesięcznie 350 + to co dziewczyny mówiły czyli odrobaczenie dwa razy w roku ok 50zł, szczepienie 2 razy w roku kolejne 50-60zł, rozczyszczenie co drugi miesiąc 17-20zł zależnie od nastroju naszego kowala
witaminki wałaścicielka strajni kupuje sama + wydatki na sprzęt i inne po drodze jakie się zdarzają...
mam tam ok 3-4km z domu co zajmuje mi samochodem chwilkę
na piechotkę też niewiele....za to bus który wysadza mnie jakieś 4min spacerku od stajni jedzie 20min
bardziej okrężnej trasy mieć nie może chyba.... :? staram sie być 6razy w tygodniu z czego jeździć 5 + ew spacer do lasu w ręku lub odrobinka pracy w ręku...a tak to błogie lenistwo na pastwisku
nadmiar młodej trawki daje się juz we znaki poprzez ich niesporzytą energię i radosne brykanie
-co do wsiadania to zazwyczaj jest kogo na konia wsadzic zeby go ruszyl choc przez maj to raczej bedzie mial luz blus