Nie wiedzialam,że świniaki są takie... mordercze...
Ja wiedzialam ze potrafia byc mordercze gdy gdzies w poblizu znajduje sie samica, ewentualnie moga sie zdarzyc swinie, ktore po prostu nie toleruja innych. Jednak w zyciu bym sie nie spodziewala, ze jeden swiniak zamorduje drugiego po ponad trzech latach wspolnego zycia... W pierwszej chwili podejrzewalam radara. jednak zbyt wiele szczegółów nie pasowało do kota - kształt ran, ich ilość, to że świniaka miałam okazję probowac ratowac, dodatkowo fakt, ze pogryziony w sytuacjach stresowych pakował się do domku i siedział cicho - drugi swiniak z kolei wrzeszczal (radar wybralby dracego sie - kwestia braku oczu) Przede wszystkim - rany po ugryzieniach byly sladami po siekaczach gryzonia - a nie kocich klach, dodatkowo przy takiej ilosci ran jakie mial swiniak - w sytuacji gdyby winowajca mial byc kot, to ewidentnym zamiarem byloby zamordowanie - i w wykonaniu kota byloby skuteczne. Inna sprawa, ze majac koty polujace miewalam okazje widziec ofiary - martwe ofiary - i nic nie mialo otwartych ran. Na koniec znalazlam jeszcze pare sladow po siekaczach na swini ktora przetrwala - co przesadzilo sprawe winowajcy... I kurna zostala mi swinia - morderca. jakos nie potrafie sie przemoc by miec do niej sentyment...