Tytuł tej części: Kasiu, nie bij
-Jak myślicie, kto to mógł być?
-Na pewno jakiś sługa tej wiedźmy, o której miałem wam opowiedzieć.-Zemat się zamyślił.
Myślenie przerwała mu Adrenalina. Jej miecz przeleciał tuż nad jego głową. Zanim zdążył cokolwiek do niej powiedzieć ujrzał w jej oczach zło, żądzę zemsty, przyćmione lekką mgiełką. Było jasne, że została zaczarowana. Wyciągnął miecz, ale nie do ataku, tylko po to by mógł się bronić.
-Zróbcie coś! Pomórzcie mi!-krzyknął Zemat pod nawałą ciosów wojowniczki.
Żyraffka podbiegła do nich i nagle cofnęła się jakby rażona piorunem. Trafiło ją to samo zaklęcie! Naprężyła łuk, przyłorzyła strzałę i wycelowała w biednego, oblężonego Zemata. Ten porwał się do biegu, bo któż by wytrzymał takie warunki. Ale za chwilę się zatrzymał, Adrenalina i Żyraffka też już go nie atakowały. Ktoś zaczarował ich wszystkich, prócz SKR.
-Raz, dwa i trzy-liczyła SKR obserwując całe zdarzenie.-To już wszystkie. Już nie może dziś nikogo zauroczyć.
Jako bard dziewczyna sporo wiedziała o potworach i czarach. Wiedziała więc, że nimfy mogą rzucić dziennie tylko trzy czary "zauroczenie". Wyszła z ukrycia i wymamrotała zaklęcie rozproszenia magii. Jej przyjaciele momentalnie doszli do siebie. Nastała głucha, ponura cisza, choć był piękny, słoneczny, ciepły dzień. (a u mnie właśnie pada, jak cudownie, kocham deszcz
) Nic nie dawało znać, że nimfa jest w poblizu, a przecierz cała drużyna doskonale o tym wiedziała. Później nikt nie potrafił powiedzieć w którym momencie ta magiczna istota się oddaliła, ale wszystcy zgodnie twierdzili, ze na pewno to uczyniła. Po jakimś czasie, gdy rozprawiali o całym zdarzeniu, Żyraffka coś usłyszała.
-Słyszałam krzyk nimfy!
Rzuciła się do biegu, za nią pobiegła reszta, ale po chwili stracili ją z ozu i zostali na miejscu. Elfica dotarła na miejsce i zobaczyła nimfę leżącą na ziemi, całą skąpaną w swej niebieskiej krwi. Wzdrygnęła się, kiedy dostrzegła przed sobą tego superszybkiego mężczyznę, który stał przed nią, ale odwrócony do tyłu jej nie dostrzegł. Wyjęła zza pasa sztylet i przycisnęła go tamtemu do krtani.
-Któż ty?! Dlaczego ukradłeś torbę?! Na czyje zlecenie?!
-Jestem poszukiwaczem przygód-odpowiedział jej trochę dziwny słyszany z tych ust, ale piękny i melodyjny głos.
-Odzpowiedz na wszystkie pytania! Jak się nazywasz?!
-...
-To w takim razie zaprowadzę cię do moich przyjaciół. Już oni cos z ciebie wycisną!-nastraszyła go Żyraffka i powlokła przed sobą.
***
-Żyraffko, przecierz to jest ON!!
-Co ci powiedział?
-Odzyskałaś moja torbę?
Przekrzykiwali się przyjaciele złodziejki.
-Nic mi nie powiedział. Tylko tyle, że jest poszukiwaczem przygód.
-Nie chce mówić, tak?-Adrenalina przejęła inicjatywę. Wyjęła miecz i bawiła się nim, kręcąc go w rękach.-To jak będzie? Będziesz współpracować, czy nie?-miała nadzieję, że usłyszy odzew, bo nie była okrutna, by go zabijać.
-Dobrze, opowiem wam o sobie.-Wszystcy poczuli ulgę.-Byłem poszukiwaczem przygód, a raczej artefaktów. Mam ich bardzo wiele i bardzo wiele sprzedałem za świetną cenę! A, ot naprzykład takie buty przyspieszenia "łapy geparda" służą mi doskonale. Niestety, pewnego razu miałem wszystkie torby zapełnione i nie został mi ani jeden zwój identyfikacji przedmiotu, a znalazłem śliczny, na pewno silnie magiczny pas. Z braku miejsca postanowiłem załorzyć go na siebie i, o niebiosa! to była najgłupsza rzecz jaką w życiu zrobiłem! Próbowałem go zdjąć, ale magiczna siła odpychała moje ręce od niego! Byłem bezsilny wobec tej aury zła, która mnie do tej pory otacza... W moim sercu zatliła się nadzieja dopiero kiedy spotkałem pewnego maga i zawarłem z nim umowę. W zamian za zdjęcie tego paskudztwa, mam mu przynieść ważny, albo rzadki przedmiot. Spieszyło mi się jakiś zdobyć, więc postanowiłem ukraść. Przy wejściu do Wrót Baldura ludzie zawsze przenoszą mnóstwo takich rzeczy, zaczaiłem się więc tam. Właśnie wtedy usłyszałem jak mówicie o ważnym liście do księcia... Proszę, teraz wiecie juz wszystko...
-Nie, nie wiemy, co ci zrobił ten pas.
-To zbyt bolesne, żeby o tym mówić, wybaczcie.
-Daj mi go obejrzeć, być może będę wiedziała co to jest.-SKR dokładnie obejrzała pas, pomimo sprzeciwu człowieka.-Litery są magicznie zatarte, bez czarów się nie obejdzie.
SKR wyciągnęła z torby zwój z zaklęciem i odczytała go. To brzmiało bardzo dziwnie. Nie były to zadne słowa, ani nie przypominało to żadnego znanego pozostałym dźwięku. Po przeczytaniu, kartka zmieniła się w pył, przypominający kurz, który szybko został rozwiany przez wiatr.
-To szczególnie paskudna klątwa, współczuje ci.-SKR powiedziała to, przeczytawszy napis na pasie.
-Co? Co to za klątwa?-Dopytywali się pozostali.
-Cicho, spróbuje ją zdjąć.
Bard wymówiła kolejne zaklęcie. Nagle przed dróżyną zamiast mężczyzny stanęła kobieta! Pas leżał obok niej.
-Pas zmiany płci?!-Wykrzyknęła Adrenalina.
-Dziękuję! Och dziękuję!-po policzkach kobiety zaczęły płynąc łzy.-Tak wiele wam zawdzięczam! Ach, jestem Kasia, proszę, pozwólcie mi się przyłączyć do was!
-Jakoś nie za bardzo mam ochotę podróżować z kims takim.-Adrenalina spojrzała na Kasię podejrzliwie.
-Ja nie jestem zła! A nimfę zabiłam w obronie własnej! O! I proszę, mam nawet dla nas perły!
-Tu nie chodzi o nimfę. Pewnie tez byśmy ją zabili. To dumne istoty, rzadko ida na ugodę, wola zginąć. Ty jesteś strasznie przebiegła. Bałabym się podróżować razem z tobą. Żegnaj i szerokiej drogi!
Adrenalina, Żyraffka, SKR i Zemat odeszli, zostawiając Kasię samą. Nie zdawali sobie sprawy, ze ta szlachetna kobieta, wiernie podąża za nimi, ponieważ bardzo chce sie im jakos odwdzięczyć.
cdn.
To by było na tyle. Mam nadzieję, że cię Kasiu nie uraziłam