Opowiadanie fantastyczne idzie mi wolniutko, także napiszę w międzyczasie cosik 'lekkiego'
Mam nadzieję, że się spodoba, ale ostrzegam - nie mam talentu do pisania 'zwykłych' opowiadań
A i jeszcze coś - napisane to jest dość niedbale, proszę mi wybaczyć
Nie siliłam się na jakieś doskonałe pod względem stylu teksty, bo przecież to są głównie myśli tej dziewczyny, a myśląc nie zastanawiamy się nad tym, czy to wszystko jest poprawne gramatycznie
PeeS To fikcja literacka, zbieżność nazwisk/sytuacji jest przypadkowa
Przyjaźń kwitła. To już chyyba dwa lata, odkąd się poznaliśmy? Nie pamiętam dokładnie jak to było. Właściwie to w ogóle nie pamiętam. W każdym razie doskonale się dogadywaliśmy. Nasza 'paczka' liczyła siedem osób. Niektórzy mówili na nas 'szczęśliwa siódemka'.
Ja - wysoka, długowłosa brunetka o zielonych oczach, Natalia - dziewczyna mniej więcej mojego wzrostu, włosy koloru ciemny blond, do ramion, piwne oczy, dość puszysta, Paweł - średnio wysoki (jak na chłopaka) szatyn o piwnych oczach, Andrzej - wysoki, wysportowany rudzielec, Monika - nioska, długonoga blondyna, Anka - również niewielkiego wzrostu, czarne włosy ścięte 'na chłopaka' i Rafał - wysoki szatyn.
Spotykaliśmy się średnio 3-4 razy w tygodniu, a w wakacje lub ferie - codziennie. Mimo znacznych różnic charakterów, w ogóle się nie kłóciliśmy, wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej nas to łączyło.
- Magdaaaaa!!!!!!!! Teleeeeeeeeefon!!!!!!
No tak. Zawsze ktoś musi mi przerwać.
- Już idę.
Zbiegłam na dół. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że telefon jest też na górze. Tak to jest jak się człowiek zamyśli... Skrzywiłam się.
- Ile jeszcze będziesz stała nad tym telefonem?! Odbieraj!
Hmmm chyba mam dziś zły dzień.
- Już - burknęłam. - Słucham?
- Cześć, Magda. To ja, Piotrek - rozległ się głos ze słuchwaki. - Słuchaj... przepraszam cię, ale... no wiesz... - niedobry znak. Nie wie, co powiedzieć, kręci. - Bo ja... tego... Nie mozemy się dziś spotkać.
- Dlaczego?
- Moi rodzice powiedzieli... No... Kazali mi zostać w domu i się uczyć.
Nie wiem dlaczego, ale uwierzyłam mu. Hmm... Chyba dlatego, że chodziliśmy ze sobą już pół roku...
- Ok, spoko - odparłam.
- Obiecuję, wynagrodzę ci to. Nie gniewasz się?
- Nie ma sprawy.
- No to pa, kotku!
- Pa...
Zrezygnowana, zabrałam Kamę na spacer.Kama była wielką, młodą kundlicą-znajdą. Słodki psiak. Pysiolek przepiękny, w sam raz do 'memłania'. Uśmiechnęłam się i odpięłam smycz. Taa... Mieszkać na przedmieściu - świetna sprawa.
Na łące spotkałam Natalę z Gwiazdorem (ma się rozumieć psem o imieniu Gwiazdor). Zwierzaki zaczęły się bawić.
- A gdzie masz Piotrka? - spytała Natalia.
- Bo wiesz... - opowiedziałam jej wszystko. Spojrzała na mnie ze współczuciem.
- Madziu... Ja nie chcę się mieszać, ale... - była zakłopotana. No tak, przyznaję się bez bólu: jestem przewrażliwiona na JEGO punkcie. - Ty to masz chyba jakieś klapki na oczach. Przecież ON już nie pierwszy raz cię wystawia. Ile to już trwa? Miesiąc? Otwórz wreszcie oczy!
- Zbliżają się wakacje, musi pozaliczać wszystko żeby mieć dobre oceny. To normalne, że się uczy. On by mnie nie oszukał!
- Ale, Magda, przecież...
- On mnie KOCHA. Mówił mi to. Ja jego zresztą też.
- Jakoś od miesiąca tego nie widać. Zresztą słyszałaś chba, że on... ma inną. Dziewczyny z naszej klasy go z nią widziały.
- Nie obchodzi mnie, co widziały dziewczyny z naszej klasy! Są zazdrosne i tyle. Żadna z nich nie chodziła z chłopakiem dłużej niż trzy miesiące.
Natalia pokiwała głową z rezygnacją. Wie, że na ten temat nie można ze mną gadać. Tak właściwie to miała rację co do Piotrka... Tylko że ja nie chciałam w to wierzyć i za żadne skarby nie chciałam tego przyznać.
- Nie wiesz czy Anka i Rafał pojadą na ten obóz? - zmieniłam temat. Trzeba rozładowac napięcie.
- Rafał na pewno, Anka jeszcze nie wie, ale raczej tak. A ty?
- Ja na 100%. Kasa już odłożona - uśmiechnęłam się.
- Fajnie będzie jak pojedziemy całą paczką. Nie mogę się już doczekać!
Uff, rozmowa zeszła na planowany wspólny wyjazd w wakacje. Mieliśmy zamiar pojechac na obóz nad morze. Rodzice byli już przekonani, cała sprawa prawie załatwiona. Pozastało tylko czekać do wakacji...
Gadka toczyła się dalej, gdy wróciłam do domu była chyba 21.00. O dziwo, nie dostałam bury od rodziców. Wystarczyło tylko powiedzieć, że odrobiłam lekcje od razu po szkole.
CDN jeśli chcecie...