...To był facet!!! Do tego jeszcze tak spity, że mu się ocka świeciły... Czekałam jak wryta na jego ruch... Wiadomo,
pijak nawet nie ma szans z uciekającą staruszką... Patrząc mu w oczy które wyraźnie się szkliły, doznałam dziwnego
uczucia.. Pijak skierował się w stronę wąwozu i uciekł gdzieś w krzaki.. Teraz trzeba było wiać co sił! Najgorzej stracić
napastnika z oczu.. Wybiegliśmy szaleńczym galopem z lasu w maliny i dopiero teraz zorientowałam się jak bardzo
jest późno. To ten księżyc rozświetlał niebo... Była pełnia...
Dużo myślałam o tym zdarzeniu przed zaśnięciem. To sprawiło, że nie mogłam zasnąć. Weszłąm na internet sprawdzić, czy oby na gadu gadu nie ma Zuzi. Uf, jednak mi się udało ją złapać ..
- I jak tam z Damianem ? - zapytałam
- A, szkoda gadać...
- Boże! Co się stało??
- Najpierw przypaliłam ziemniaki, potem wylałam zupę na niego.. Oczywiście przez przypadek.. A na końcu Skot nasrał na dywan... To była pierwsza częśc kolacji.. Potem moja mama z mamą Damiana chciały się trochę przewietrzyć i poszły na dwór zostawiając mnie samą z Damianem.. Jezu!! Byłam czerwona jak burak. A.. zapomniałam ci jeszcze dodać, że musiałam mu porzyczyć którąś z moich koszul, bo jego koszulkę zalałam zupą, mówiłam to już?
- tak ..
- No więc on potem porposił mnie, żebym zagrała dla niego na gitarze... Jezus maria - pomyślałam - co mam robić? No więc wzięłam gitare w ręce zaczęłam grać mu piosenkę " Anioł wie " , pomijając że gitara była kompletnie roztrojona, to podobało mu się moje granie. Potem zapytał się czy może pooglądać moje zdjęcia. Niepewnie, ale dałam mu jakiś album z końmi... Tam przynajmniej nie było moich zdjęć z dzieciństwa
.. Co drugie zdjęcie pytał się "kto to?" a ja tylko stałam nad nim i mu odpowiadałam.. W pewnym momencie powiedział żebym się nie bała i sobie koło niego usiadła.. No mówie ci .. masakra!!! Tak mnie ścisnęło w dołku gdy poczułam jego ramię przy moim.. Nieoczekiwanie wparowała mama razem z mamą Damiana... Szybko wybiegłam z pokoju usprawiedliwiając się, że zrobię herbatę. Lecz to było niepotrzebne, gdyż oni już wychodzili ...
- Oj Zuzia!! I ty się jeszcze zastanawiasz?? Jeśli oboje macie się ku sobie, no to w czym problem ?
- No bo oni przeprowadzają się do lublina ..
- Olaboga! Pocholere?
- Po prostu..
- No to tym bardziej powinnaś coś zrobić... Np " pójdź do niego, gwarantuje, że nie pożałujesz.. A nie wiesz kiedy dokładnie się przeprowadzają?
- Wierz mi.. będę się starała, ale nie wiem, czy temu podołam
- Pomyśl, że jedziesz do nicnieznaczoncego kolegi po książki, których ci już dwa lata nie oddaje
-
Ok.. A jak tam przejażdżka?
- A jeździłam jakoś po ciemnku.. Nic szczególnego.. - nie wspomniałam o człowieku którego spotkałam, bo niezdążyłam zanim Zuzię wykopało z gadu.. Było już późno i nagle zachciało mi się spać, więc skożystałam z tej okazji i położyłam się...
Nazajutrz aż wrzało w szkole od jakiejś plotki, o których ja oczywiście dowiaduje się ostatnia. Próbowałam się od Patrycji dowiedzieć o co chodzi, lecz wyglądała, jdkby zobaczyła ducha. Poszłam więc do Oli
- Ej, co jest wogule grane, o co chodzi?
- To ty nic nie wiesz? Podobno w lesie grasuje wilkołak..
Zamurowało mnie na chwilę.. Potem jednak wybuchłam śmiechem
- Ten pijak ze świecącymi oczkami? -
- Patrycja twierdzi, że chciał jej opętać duszę..
- A to ci dopiero... Ja też go wczoraj widziałam i jakoś mnie jeszcze ni opętał..
- Bo ty od zawsze byłaś opętana
- Ohoho, i kto to mówi ..
- Może ty rzeczywiście widziałaś pijaka - w końcu odezwała się Patrycja - ale ja jestem tego pewna, że to był wilkołak
- A widziałaś kiedykolwiek wilkołaka? - zapytałam oburzona, jakbym chciała bronić " to coś " co niby było jakimś wilkołakiem..
- Tak! Wczoraj!
- A jak wyglądał?
- Było wtedy ciemno , widziałam tylko świecące oczy i patrzył się na mnie... tak strasznie... Oddechu mi zabrakło, to pewnie wtedy chciał mnie opętać. Uciekłam gnając na oślep w stronę wąwozu .. A i jeszcze... Ten wilkołak był na koniu ..
No to sprawa wyjaśniona... Ten pijak to była Patrycja, A ja byłam wilkołakiem, który opętał patrycję.. No cóż... a niech sobie w to wierzą.. Ja im nie powiem jak było naprawdę. Może już zawsze będę mogła sobie jeździć samotnie po lesie, nie uważając aby grzybiarzy nie rozdeptać.. Bo sądząc po Patrycji opowieści i tonie w jakim ją opowiadała, już nikt nie odważy się wyruszyć o lasu ...