Miesiąc temu przybłąkał się pod mój dom rudy kot, na moje oko dość stary. Jest oswojony, nie wykastrowany. Myślałam, że przyszedł sobie na "ksiuty",ala on ciągle siedzi w krzakach.Przyniosłam go do domu, gdyż miał kleszcze.Obczyściłam biedaka,przemyłam oczy i wypuściłam.
Martwie się,jest coraz zimnie,a on ciągle, dzień i noc w krzakach. Któregoś dnia strasznie padało , wyniosłam kota do piwnicy, ale on dostał szału, przyniosłam go do domu. Jest typowym kanapowcem. Próbowałam zaklimatyzować kicie,aby siedział w budach za śmietnikiem. nie ma mowy.
Ja nie moge rudego przygarnąć. CO ROBIĆ? Dzisiaj znowu padało. Do schroniska kota nie zawioze z racji swojego podeszłego wieku, nie ma szansy.