Hej
Co prawda nie mam ptaszka w domu, wolę mieć je na wolności
, ale na początku maja br. miałem i mam śmieszną sytuacje. Czwartego maja udało mi się uratować piskle wróbla przed wygłodniałym kotem i zimnym, bardzo mocnym, całonocnym deszczem. Sporo pracy trzeba było włożyć w pilnowanie na podwórku ptaszka w deszczu, okupiłem to przeziębieniem
Ptaszek żyje do dziś dnia i często go widuję
Od wszystkich wróbelków z osiedla, w ramach podziękowań, codziennie mam obesrany cały dach samochodu, bo wróbelki sobie na relingach siadają i robią kupki
Ze mnie zaś sąsiedzi się śmieją, że to jedyny samochód z tak gównianym dachem
Może to kogoś nie śmieszyć, ale ja przez to mam kupe śmiechu i wcale mi to nie przeszkadza
Codziennie z rana mam gimnastyke, by umyć dach samochodu... a to duży samochód
Cóż, ptaszki chyba stwierdziły, że troche ruchu mi się przyda...
Pozdrawiam serdecznie
Ćwir