dobra.... nie wiem co już bylo, ale można przedstawić parę "czarnych" scenariuszy - sikanie wszedzie gdzie popadnie, smierdzenie, oczywiscie to, ze kot bedzie wracal poraniony, bedzie wedrowal - mogac ktoregos dnia po prostu zginac. A teraz coś co chyba powinno być skuteczne - wprawdzie mit, ale może sie tu przydac - ze może zaczac swoje potomstwo do domu przyprowadzac,... (potomstwo i kociczki)
ach - i gdyby wszystko to nie wypalilo - poczekac na trpche dluzsza nieobecnosc meza (ewentualnie znaleźć kogoś kto przechowałby kota na kilka dni) i wykastrowac bez jego wiedzy... - w sumie po jakims tygodniu nie ma najmniejszych sladow, ze cokolwiek bylo robione, co wiecej - laik nie pozna , że kota jest nieco "mniej "