Odkopuję wątek bo juz nie mam siły do mojego kota.
Nadal kot nie jest zdiagnozowany, kolejni weterynarze mówią że chyba to albo chyba tamto...
Co jakiś czas jest odnowienie objawów, czyli uporczywe wymioty, kot chudy jak szkielet i mój portfel też.
Na początku choroba powracała co 2-3 miesiące, w tej chwili juz co tydzień.
Badania to chyba miała juz zrobione wszystkie jakie kot może mieć zrobione.
USG nic nowego, nadal uporczywy stan zapalny żołądka i jelit. Badanie krwi w normie, poziom cukru z krwi podwyższony, ale na glukometrze w normie. Prześwietlenie z kontrastem nic nie wykazało. Badanie kału na pasożyty - nic, badanie moczu - nic. Kotka zwykle ważyła około 5 kg, teraz waży nie całe 3 kg z czego 1,5 kg zeszło z niej w ciągu ostatnich 2 tygodni. Ja juz nadaję sie tylko do psychologa, mam dosyć! W dodatku musiałam zapłacić za pranie dywanów i za pościel osoby u której zostawiłam kotkę na 2 dni jak wyjechałam.
I jeszcze to jeżdżenie na zastrzyki praktycznie co drugi tydzień przez 5-6 dni.
I kogo stac na pozostawianie u weta 600 zł w miesiącu?