I tak, powtórzę jeszcze raz - jeśli nie zaprzestanie się szczepień przeciw wściekliżnie (co byłoby rozwiązaniem lepszym) należy intensywnie tępić lisy
Tzn?
w jaki sposób? - odstrzał nie przynosi efektów,nie zmniejsza populacji tylko likwiduje młode z danego roku,oczywiście,są przyrodnicy którzy uważają że należy zabijać nawet 300 % i więcej lisów,czyli wszystkie młode plus większość ich rodziców ale sami myśliwi przyznają że nie jest to łatwe za pomocą odstrzału i należy zmienić prawo,które zniesie okres ochronny na lisy i dopuści wszystkie,nie myśliwskie metody zabijania,jak trucie,gazowanie,topienie,pułapki,itp,itd.
mamy do tego dążyć?
czy przyniesie to efekt?,bo nawet w UK gdzie jest więcej metod polowań na lisy / min.nocny odstrzał w świetle reflektorów / nie udaje się zredukować populacji,mimo tego że są to wyspy,ponoć aby dokonać redukcji należałoby wybić ok.90% populacji na danym terenie i wykluczyć migrację zwierząt z innych terenów.
Gdyby chciano tam tępić lisy wszelkimi metodami to nie było by protestów przeciwko polowaniom par force będącym narodowym sportem Brytyjczyków.
należy też zminimalizować w możliwie najhumanitarniejszy sposób zagrożenie dla dzikich zwierząt ze strony psów i kotów. W tym ostatnim przypadku nieczęsto jedyną alternatywą jest odstrzał - są inne, korzystne dla nich środki.
W tym wypadku nikomu nie zależy na znalezieniu " humanitarnego " sposobu rozwiązania problemu psów i kotów - ani ludziom u władzy,ani PZŁ,który chce zachować swoje przywileje - twierdzisz że należy chronić dzikie zwierzęta przed kotami i przed psami,tylko kto zabija ich więcej - psy i koty,czy myśliwi?
dla porównania,psy mogły zagryźć ok.10 tys.saren,myśliwi zabili w ciągu jednego roku ok.164 tys.saren
zresztą,nie wszyscy popierają walkę z psami i z kotami:
Wystarczy otworzyć miesięcznik „Łowiec Polski”, by zobaczyć dzielnych strażników łowieckich, targających za ogony zastrzelone koty. Kto tu jest winny? Kot, że wyszedł zapolować na norniki? Właściciel, że nie zrobił kotoszczelnego ogrodzenia i pozwolił mu wyjść? Koty nie powodują znaczących szkód łowieckich, ale myśliwi lubią sobie postrzelać do dobrze widocznych ruchomych celów. To paradoks, że kilka lat temu lobby myśliwskiemu udało się przemycić do ustawy o ochronie zwierząt przepis o strzelaniu do psów i kotów. I nie będzie łatwo go zmienić, bo lobby myśliwskie jest nadal silne w Sejmie. A mamy przeciwko sobie także część działaczy ochrony przyrody, których interesują tylko gatunki dzikie, przynajmniej dopóki są rzadkie. Ale próbować trzeba.
Więcej pod adresem
http://www.polityka.pl/kraj/wywiady/1511094,1,rozmowa-z-prof-andrzejem-elzanowskim-bioetykiem.read#ixzz1PLqd19wMjest całkowicie przeciwny polowaniom, nawet wtedy, gdy są one prowadzone w celu poprawienia losu zwierząt i ich ochrony, a nie radości panów myśliwych...
Jesteś pewien że nie czerpią oni przyjemności nawet z takich rzezi,jak odstrzały z helikopterów? - rozmawiałem z kilkoma,którzy by się ucieszyli z takiego zadania,jak,min.polowanie ze snajperki na pieski preriowe.
Jeszcze raz powtarzam: uważam że cel nie uświęca środków,dla przykładu jeszcze raz posłużę się przypadkiem polskich wolontariuszy,którzy chronili ptaki wodne w Wielkiej Brytanii - ochrona ta polegała na odstrzale drapieżników zbliżających się do gniazd,bez żadnej siatki,żadnej ochrony.
Bardzo proszę o porównywanie mnie z myśliwymi, bo z tym środowiskiem nie mam nic wspólnego. Uważam też, że wiele pomysłów i teorii myśliwych jest błędnych i szkodliwych.
Tyle tylko że część przyrodników z którymi miałem do czynienia postrzega myśliwych w zależności od ich przydatności
czyli: zabicie sarenki jest " be " ale już zabicie lisa jest ok boć to przecież " szkodnik "
jednym słowem,myślistwo jest przez część przyrodników akceptowalne jeśli myśliwi spełniają postulaty przyrodników - ja nie uważam że sarna jest lepsza od lisa ani lis lepszy od sarny,ani że jeden gatunek jest gorszy od drugiego,tylko dlatego że jest liczniejszy i ma lepsze warunki bytowania - każde zwierzę,każdy gatunek traktuję podmiotowo,a nie przedmiotowo.
Myślę, że nie ma co dyskutować z Lisem
Myślę że musimy po prostu przyjąć do wiadomości że mamy różne poglądy,posiadamy różną wrażliwość i poczucie etyki i różnie zapatrujemy się na ochronę przyrody - nikt nie karze nam się ze sobą zgadzać,każdy ma prawo do własnych poglądów i do pozostania przy nich.
Na koniec podkreślę jeszcze raz,że nie chodzi mi tylko o te nieszczęsne obce gatunki ale także o to,że ekologią lub dobrem przyrody coraz częściej tłumaczymy zachowania i postępowania nieetyczne i dwuznaczne moralnie / pułapki,trucie,gazowanie,topienie,zarażanie chorobami,wirusami,odstrzał ptaków na wysypiskach,odstrzał łosi w celach badawczych,odstrzał bobrów,itp.itd. /.