Paweł Kardasz (zawodowy myśliwy, kumpel śp. Sapiehy):„W czasach, gdy polować na słonie przyjeżdżali do Kenii myśliwi z całego świata, miały się dobrze. Racjonalnie prowadzona gospodarka łowiecka sprawiła, iż populacja słoni nie tylko nie uległa uszczupleniu, ale wręcz przeciwnie – przyrastała aż nadto wyraźnie. W ostatnich latach polowań w Kenii myśliwi strzelali ok. 2000 słoni rocznie. Tymczasem utrzymanie populacji na stałym poziomie wymagało odstrzelenia 6000 – różnicę musieli wyrównywać zawodowi strażnicy łowieccy. Oni też - „Controlers” – mieli na sumieniu najwięcej słoni. Gdy w 1974 policzono słonie kenijskie okazało się, że jest ich na pewno ponad 100 000: 130 000 wg danych brytyjskich lub 170 000 wg amerykańskich. W 3 lata po wprowadzeniu zakazu polowań stan ich zmniejszył się 5-krotnie, do 30 000 sztuk.”Wygląda więc na to, że w brytyjskim systemie zarządzania populacjami kenijskich bydlątek, owe słoniki stanowiły część „gospodarki“ i tak czy inaczej byłyby tłuczone. Redukując też się poluje.
I to jest najlepszy przykład na to, że jak się na dany gatunek racjonalnie, planowo i legalnie poluje to gatunek ma znacznie lepsze warunki do przetrwania niż wówczas gdy się takich polowań zakaże i zostawi gatunek samemu sobie...
oj dziecko, dziecko - widac nie znasz ludzkiej mentalnosci. gatunek zwany czlowiekiem pasozytuje na wszystkim, lacznie z lasnym gatunkiem - czemu mialby sie przjmowac "jakimis zwierzetami"...
łowiectwo jako działanie mające na celu racjonalną eksplantacje pewnie by nie zagrażało, zagraża kusownictwo, myśliwi może by nawet byli pomocni bo tam gdzie by byli odstraszali by kusowników dodatkowo zajmując sie ochroną słoni