Witam wszystkich miłośników zwierząt. Na poczatku dodam, ze dzisiaj minela pierwsza noc zajaczka i ma sie dobrze, wlasnie był karmiony mlekiem wymieszanym z wodą. Prosze przeczytać cały post i powiedzieć mi czy zabrać go do weterynarza?
Wczoraj ok godz 23:30 poszedłem odprowadzić swoją dziewczyne na taxówke na swoja ulice, taxowka miala podjechac pod dom (mam 60m wjazdek z kamieni pod dom) ale nie mogła wyjechac bo było za ślisko. I się okazało, że to nie przypadek, ze nie mogla wyjechac bo gdyby wyjechała to malutenki zajaczek byłby pod jej kołami. Wyszlismy z domu po 30m zauważyłem duzego zajaca ktory dziwnie sie zachowywał, niby uciekał, niby nie. Szybko okazało się dlaczego tak się zachowywał. Na śladach po oponach na lodzie lezał malutenki zajaczek w plamie krwi, był bardzo przemarznięty, Odprowadziłem dziewczyne na taxowke i pobieglem po pudelko do domu, zabrałem zajączka, zachowywał sie jakby nie żyl(nie udawal) byl taki przemarzneity i i mokry ale widzialem ze oddycha. Gdy szedlem z nim do domu zauwazyłem labladora bez zadnego wlasciciela ktory szedł wlasnie moim wjazdem i warczał, szczekał na mnie (cholera wie czy to nie winowacja). Przez tego psa jestem juz pewny, ze dobrze zrobilem bo gdyby nie zamarzł gdybym go zostawił matce to lablador by się nim zajął. Wyłożyłem mu pudeleczko cieplym materiałem wsadziłem go tam i polzoylem niedaleko kaloryfera, żeby sie ogrzał po godzince juz stanał w normalnej pozycji (wczesniej lezal na boku, biedny). Myślałem, że zajeczyca go dopiero urodziła lecz szybko zauwazyłem, ze zajaczek nie ma wiecej niz polowy przedniej ławki, zakrwawił ten material na tyle, ze go zmieniłem. Nie zwazylem go, bo nie chcialem go urazic i tak byl w niesamowitym szoku, ale jest wielkosci polowy dłoni. Po dzisiejszej nocy zauwazyłem , ze chyba wylizał/zjadł to co mu zastapiło łapke. ogolnie na poczatku tlumaczylismy sobie z mama, że to moze pepowina owinieta wokol łapki, ale niestety się tak nie okazało.. Malutki nabiera sił, popija mleczka, łapki juz nie widać i mu nie krwawi. Żal mi strasznie jego mamy, poniewaz odrazu po tym jak przynioslem go do domu i moja mama sie nim zajała, poszedłem z mysla ze moze jakims cudem uda mi sie zlapac duzego zajaca i wziasc go do domu, zajac nadał był blisko miejsca akcji, ale gdy mnie zobaczył to uciekł. Zastanawiałem się długo nad tym czy dobrze zrobilem, zabierajac go do domu. Ale jestem pewny, zeby zamarzł, a gdyby nie zamarzł to psy by go zaatakowały lub przejechało auto, ciezko byloby go zobaczyć z auta, a leżał idealnie na sladach opon ktorymi jezdza moi sasiedzi, rodzicie, bracia. Przeczytałem poradnik Arkady i jak nabierze sił mam zamiar mu dać mieszanki typu: pół porcji mleka skondensowanego,
jedno żółtko jajka, pół filiżanki wody, łyżeczka do
herbaty miodu, jedna łyżeczka do herbaty witamin dla dzieci. Narazie jest karmiony samym krowim mlekiem <kupnym;/> i wodą, jest moze jakas lepsza alternatywa? Dodam jeszcze, ze napewno duzy zajac siedział przy małym z 10-15 min bo widziałem go z dziewczyna przez okno gdy czekalismy az taxi podjedzie pod dom.
Ciekawi mnie bardzo jego historia, może zajeczyca go przenosiła i ja pies zaatakował, może pies wyjął młode i polozyl na drodze? jak myslicie? Dodam tylko, ze łapka jest uszkodzona, reszta jest wporzadku. Bez uroku ten maluch