Witam!
Poród odbył się przy mnie na łóżku, pupilka wtulona była we mnie przez cały okres. Nie ruszałam się, nie dotykałam rękoma kotów.
Moja roczna kotka urodziła wczorajszej nocy, terminowo trzy kociaki. Jeden z nich był martwy, ale musiał umrzeć wcześniej, gdyż był bez sierści, niewykształcone miał uszka, oczka...
Pierwszy urodził się czarny kot, drugi ten martwy, a trzeci rudy.
Czarnego po oczyszczeniu zostawiła przy mnie (pyszczkiem wsunęła go pod moją luźną bluzkę) i urodziła drugiego. Zajmowała się nim długo, nie wracając do czarnego. Potem urodził się rudy, ostatni, poświęciła mu trochę więcej czasu, jednak, ciągle wracała do drugiego, jakby próbowała go ożywić.
Jak już odpoczęła, zabrałam martwego kocurka, a następnie przeniosłam ją z małymi do jej legowiska. Kotka w zębach przyniosła mi maluchy do łóżka, zostawiła je ze mną, a sama poszła spać do swojej budki.
Stopniowo udało mi się pozostawić kocięta w legowisku, jednak karmi je i przebywa z nimi tylko, gdy ja jestem obok. Gdy odchodzę, zostawia małe i idzie za mną.
Martwię się, że małe umrą z głodu, bądź wyziębienia, nie mogę być obecna przy nich cały czas, gdyż pracuję.
Co mogę zrobić, by kocica chciała samodzielnie zajmować się swoimi dziećmi? Może nie ma ona pokarmu i dlatego nie chce karmić? Czy martwy kociak mógł mieć wpływ na jej zachowanie? Jak mogę zadbać o maluchy, by kotka ich kompletnie nie odrzuciła?
Z góry dziękuję za odpowiedź.