Zauważyliście że człowiek jest kedynym gatunkiem który tak poprostu zabije przedstawiciela własnego gatunku
Elwirko muszę zburzyć Twoją wyidealizowaną wziję świata zwierzęcego. Stwierdzenia typu "zwierzeta nie zadają innym bólu", "zwierzęta nie toczą wojen", "zwierzęta nie zabijaja bez powodu" są absolutnie błędne.
Choćby modliszka pożera swojego partnera po kopulacji (zabijanie osobnika własnego gatunku).
Zwierzęta wcale nie są takie super jak by się chciało, niestety -zaobserwowano np. że stada szympansów atakują inne stada i mordują z premedytacją ich członków BEZ POWODU. Potem cieszą się i wracają na swoje terytorium.
Zwierzęta potrafią ZNĘCAĆ SIĘ nad zwierzętami innego gatunku!
Mrówki toczą prawdziwe wojny!
U niektórych gatunków występują gwałty - np. delfinów czy naczelnych. Zaobserwowano nawet przypadki pedofilstwa!
Nie są to oczywiście przypadki tak częste jak u ludzi, ale świadczyć mogą tylko o jednym - zwierzaki mają bardzo bogate życie emocjonalne, nie żyją tylko według instynktów i walki o przetrwanie - czego nie potrafią zrozumieć środowiska uczonych i oskarżają innych o antropomorfizowanie, bo tak im wygodniej, np. gdy trzeba przeprowadzić wiwisekcję......
Anilewe ja nie jestem przeciwko Tobie, ale przeciwko myśliwym ogólnie . Mieszkam w okolicy, gdzie często spotykam takich "dobrodziei" na swojej drodze.
Moja 13 letnia kotka została postrzelona śrutem - znaleźliśmy ją na łące, kilka metrów od naszego domu - myśliwy pomylił ją z zającem.
Za naszym domem są "haszcze", gdzie żyją sobie bażanty, kuropatwy, kaczki, zające i....... prawie co niedziele panoszyła sie banda myśliwych - wybacz, ale nikt mi nie wmówi, że Ci idioci, strzelający nam po oknach śrutami, krzyczący na mnie, że mój pies na smyczy im zwierzynę płoszy, że jest to "selekcja" osobników chorych i słabych. Ot po prostu - troszkę się zwierzaczków uchowało w jednym małym miejscu, niedziela wolna, to sobie popolujemy.
Ludzie z okolic się wkurzali, strach było dzieci poza domem zostawić. Mój tato ich kilka razy pogonił z naszego sadu, coś się tam odgrażali, że im wolno itp. , ale jak policją pogoroził, to sie skończyło
Na razie spokój.
Raz też szłam na spacer ze swoją sunią (Kubusia jeszcze nie miałam) i spotkałam na polach bande myśliwych (łomatko ile ich tam było, ze trzy samochody, pies -spaniel, w bagażnikach z tona broni.... Nie wiem na dinozaura chyba polowali...) Nawet sympatyczni, nie grozili, że mi psa zastrzelą
ale........ Chcieli go koniecznie wypożyczyć do polowania
Tacy profesjonaliści??? Że z braku myśliwskich psów chcieli do swego mordu użyć małego kundelka??? Niki co prawda ma posture charcika, ale bez przesady!
Zresztą to nawet las nie był, pola nad rzeką, gdzie azyl znalazło troszkę zwierzyny drobnej, nikomu nie zagrażającej....
Po prostu zbiorowy mord.
Raz spotaliśmy myśliwego w lesie - usłyszeliśmy jakieś dziwne dźwięki w krzakach... Patrzymy a tam myśliwy schowany wabi jakimś gwidkiem ptactwo... I jeszcze wściekły, że mu przeszkadzamy! Narobiliśmy 'troszkę' hałasu, co by sie ptaki zwiedziały, że ludzie są w lesie
A sie grubas wkurzał