Ulica: Chłopska 2a
Świetny weterynarz. Ma on specjalistyczny sprzęt do leczenia każdego zwierzęcia od konia do węża.
Po ostatnich wydarzeniach chciałabym przestrzec przed tą lecznicą. Od lat leczę swoje psy u wspaniałego lekarza, ale pech chciał, że kiedy ostatnio, z naszym kundelkiem zaczęły się dziać dziwne rzeczy, nasz Doktor był niedostępny. Przyjechaliśmy po ratunek właśnie do Arki, bo mają otwarte 24h, a była niedziela rano. W gabinecie zastaliśmy dr Hannę Bobkę. Pies miał krwiomocz, był odwodniony, ledwie żywy. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. W ramach pomocy otrzymał... Tramal, którym wprowadzono go w narkotyczny letarg. Rachunek za wizytę i naszprycowanie Florka wyniósł 200 zł.
Pani doktor oczekiwała, że zostawimy psa pod jej opieką na 3 dni, choć wykazywała kompletną nieporadność i nie była w stanie zaproponować żadnej rozsądnej diagnozy, ani podjąć próby leczenia. W rozpoznaniu zapisała też, że na zdjęciu nie widać pęcherza moczowego, choć, jak się później okazało, było go widać jak na dłoni. Wobec odmowy pozostawienia psa obraziła się (za brak zaufania).
Kiedy następnego dnia dotarliśmy do naszego stałego lekarza weterynarii, okazało się, że już samo USG wykazywało wysięk w jamie brzusznej i wedle podstawowych procedur należało m. in. natychmiast podać lek przeciwkrwotoczny i nawodnić organizm za pomocą kroplówki. Pan Doktor zrobił wszystko co mógł, ale Florka nie udało się już odratować, umarł wieczorem w domu. I może nawet dzień wcześniej, w Arce było na to za późno, ale fakty są takie, że mojemu małemu przyjacielowi nawet nie próbowano pomóc. Pani Hanna nie zrobiła nic (prócz wyciągnięcia ręki po dwie stówy).
M.